niedziela, 31 stycznia 2016
Kto nie słucha...
E.
Fajnie, że już jesteś:-)
M.
Też się cieszę:-). Chyba się domyślam, o czym dziś
będzie mowa;-)
E.
Te historię akurat znasz, ale prosiłeś mnie, aby o niej
opowiedzieć na "Blogu". Spełniam Twoją prośbę:-).
Pamiętasz, jak w ubiegłym roku, lato było upalne...
M.
..., o!, tak i zapewne nie tylko ja to pamiętam.
Postanowiłaś odnowić swoje mieszkanie. Miałaś dużo
malowania (farbami olejnymi)- podłogi, stoły, stołki, i.t.p.,
a później dużo pracy- tak dokładnie- sprzątanie.
E.
Dokładnie tak, jak powiedziałeś:-). Nie zrobiłam wszystkiego,
co bym chciała, bo niestety, ale zabrakło pieniążków:-(
M.
Ewo nie przesadzaj, ale moim zdaniem zrobiłaś bardzo
dużo:-)
E.
Dzięki serdeczne, za to, że tak myślisz:-). Część rzeczy
wynosiłam na dwór. Mama poradziła mi, "że zanim zacznę
je malować, to żeby zanieść je pod daszek (w razie czego
- np. deszczu)". Posłuchałam. Za kilka dni malowałam
taki duży stołek. Wyniosłam go oczywiście na dwór.
I tego dnia (od samego rana, upał doskwierał niesamowicie).
Znowu z ust mamy padła propozycja, aby zrobić, jak
poprzednio. Tym razem nie posłuchałam. Powiedziałam
- patrz Mamo, jak słońce świeci. Nic się nie stanie, jak
w tym miejscu będę malować. Mama powiedziała:
"Rób, jak uważasz. Obyś nie żałowała...".
Oprócz, że słońce tak mocno świeciło, to pamiętasz chyba,
jak wyglądała trawa- tam, gdzie nikt jej nie podlewał...
Wyglądała nie świeża lecz sucha i tak, jakby ją ktoś
skosił lecz nie zagrabił... . Na moim podwórku tak właśnie
wyglądała...
M.
Dokończyłaś wtedy malować ten stołek?
E.
Pewnie, że tak;-). Zawołałam mamę. Podobał się jej ten
stołek (po odnowieniu) i jeszcze raz powiedziała,
ale tym razem nieco inne słowa:
"Oby Twoja praca nie poszła na marne...".
I nagle słońce zakryło się za chmurami, zrobiło się nieco
ciemniej na dworze..., i nie wiadomo kiedy, zerwał się
wiatr, ale w tym miejscu, w którym stałyśmy, poderwał
tę suchą trawę... i co zrobił?
M.
???
E.
Dmuchnął ją na całą, jedną stronę- dopiero, co świeżo
pomalowanego stołka.... . Nawet nie wiesz, jak to źle
wyglądało:-((
M.
Nie zrobiłaś zdjęcia?
E.
Nie zrobiłam:-(. Nawet o tym nie pomyślałam. No, to
pięknie- powiedziałam..., a mama na to- "A nie mówiłam."
I co teraz zrobić???- zapytałam. I nagle wiatr przestał wiać,
słońce wyjrzało zza chmur i znowu panował upał...
Zapytałam mamy- co teraz zrobić??? W odpowiedzi
usłyszałam- "Zostaw ten stołek, gdzie stoi.
Wyschnie farba- to ta sucha trawa sama odleci".
M.
I tak było?
E.
Tak:-). I nie wiem czemu, ale przypomniało mi się
powiedzenie:
"Kto nie słucha Ojca, Matki- to niech psiej skóry posłucha".
Nie zawsze mogę zgodzić się z tym powiedzeniem.
Często jest tak, że to ja swojej mamie coś doradzam
i nie zawsze jest tak, że posłucha. Robi po swojemu...,
a później przychodzi i mówi: "Miałaś rację. Trzeba było
tak zrobić, jak radziłaś".
..., ale to nie wszystko. Pomyślałam, że to sprawa mojego
Brata. Poszłam do domu i mówię- Bracie czemu mi
to zrobiłeś??? Brat nic nie odpowiedział- tylko się
uśmiechnął.
I jeszcze jedno. Wiele osób twierdzi, że Boga nie ma
(i nie tylko "ateiści"). Po raz kolejny mówię, że Jest.
Zna nasze myśli, Wie o nas wszystko i Jest zawsze pośród
nas, czy ktoś w to wierzy czy też nie.
Po raz kolejny napiszę coś- o czym nieraz już pisałam.
Dziś powtórzę.
Wierzę w Boga/Bogu.
Ufam Bogu.
Miłuję Boga.
Miłuję mego Brata.
M.
Dziękuję za tę opowieść:-)). Poprosiłem Cię o coś, aby
jeszcze o tym napisać, ale faktycznie- jest już późno.
Zgodziłaś się ale nie dziś;-). W takim razie- dobranoc:-)
E.
I ja Tobie dziękuję:-). Dobranoc.
Memu Bratu też dziękuję - że jest ze mną, że jest z nami:-)
I Jemu też już mówię- dobranoc:-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz