środa, 30 marca 2016

A teraz o czymś z ....



E.
A teraz napiszę o czymś, co wydarzyło się w tym roku.
Część znasz, a niektóre sprawy będą dla Ciebie zaskoczeniem.

M.
Opowiadaj Ewo:-)

E.
Początek stycznia tego roku (2016). Jak wiesz- w każdy
piątek mówię "LITANIĘ DO NAJŚWIĘTSZEGO SERCA 
PANA JEZUSA". W 2-im tygodniu (chyba..., sprawdzę,
bo mam gdzieś zapisane), zapomniałam o niej
i nie powiedziałam. W każdą sobotę mówię "LITANIĘ
LORETAŃSKĄ DO NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY".

Tuż po przebudzeniu, nie od razu mi się przypomniało.
I kiedy zaczęłam mówić "LITANIĘ LORETAŃSKĄ...",
przypomniało się... .Cóż miałam zrobić??? Czasu nie
cofnę. Kiedy skończyłam, powiedziałam "LITANIĘ DO NAJŚWIĘTSZEGO SERCA PANA JEZUSA".

M.
Jak się czułaś, gdy sobie przypomniałaś, że w piątek
zapomniałaś o tej "LITANII..."?

E.
Szczerze mówiąc..., nie za bardzo:-(, ale mało tego,
za tydzień- powtórzyło się to jeszcze raz.

M.
Pamiętam, jak mi o tym opowiadałaś. Czułaś się z tym źle...,
ale pamiętam, że tej drugiej nocy (z piątku na sobotę)
miałaś sen, ale nie mówiłaś, co takiego śniło się Tobie.

Czy dziś o tym opowiesz...?

E.
Gdy obudziłam się (w sobotę), wiedziałam, że coś mi się
śniło..., ale nie mogłam sobie przypomnieć. W trakcie
picia kawy spojrzałam na ten obraz z Panem Jezusem...
Nie, nie- to niemożliwe- myślałam sobie. 
Po raz kolejny zapomniałam "LITANII DO NAJŚWIĘTSZEGO SERCA PANA JEZUSA". To niemożliwe... . Jak to
się stało...??? Po południu powiedziałam dwie "LITANIE...".

A gdy wybierałam się na ryby- przypomniał mi się sen.

Przyśnił mi się Pan Jezus z obrazu - "Najświętsze Serce 
Pana Jezusa". Pan Jezus powiedział mi tak:

"Teraz nie mówi się już: <<wybaw nas Panie>>.
Teraz się mówi: <<zmiłuj się nad nami>>."

M.
No to, niesamowity miałaś sen. W tej "LITANII...",
tak właśnie się mówi.

E.
Jutro dokończymy ten "post". 

M.
Niech tak będzie;-):-)


31. 03. 2016

E.
Spotykamy się w tym "poście" po raz kolejny...
Witaj:-)

M.
Witaj:-). Spotykamy się, bo jeszcze o czymś chciałaś
napisać..., czy tak?

E.
Tak. Te "Zmiłuj się nad nami", to nie tylko dotyczyło
zapomnianej "LITANII..."

M.
Jak to?

E.
To prawda..., ale Pan Jezus tymi słowami przygotowywał
mnie jeszcze do czegoś innego...

Już przed postem usłyszałam Głos- "A w każdy piątek
- w poście będziesz mówić <<DROGĘ KRZYŻOWĄ>>,
<<rozważanie głównych tajemnic Męki Pańskiej>>".

Mówiłam. Posłuchałam Pana Jezusa..., a kiedy zaczęłam
nucić pewne pieśni- nie miałam wątpliwości,
aby w każdą niedzielę...

M.
..., śpiewać "GORZKIE ŻALE"..., tak?

E.
Nie śpiewałam, ale mówiłam... . Czasami nuciłam
w ciągu tygodnia albo śpiewałam jakąś część.

Nie raz, kiedy rozważałam "DROGĘ KRZYŻOWĄ"
lub czytałam "GORZKIE ŻALE" miałam różne rodzaje
łez..., ale nie potrafię ich nazwać:-(

M.
Do czegoś było to potrzebne Panu Jezusowi, ale skoro
nie piszesz, to albo nie możesz o tym mówić,
albo sama tego nie wiesz.

E.
Trochę wiem, ale nie dziś o tym napiszę:-(

Na zakończenie tego "postu" powiem Ci, co przydarzyło
mi się dwa dni temu (29. 03. br.). Mówiłam pacierz
w nocy. Zawsze- na zakończenie mówię modlitwę (3 razy):

"Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie, a światłość
wiekuista niechaj im świeci, niech odpoczywają 
w pokoju wiecznym. Amen."

Raczej nie pamiętam, aby w tej modlitwie- kiedykolwiek
- przytrafiło mi się, abym się pomyliła, a tego dnia
- pomyliłam się.
Zamiast powiedzieć: "Wieczny odpoczynek racz im dać,
Panie...", powiedziałam- "Wieczny odpoczynek racz mu dać,
Panie...". Poprawiłam to zdanie szybciutko, ale w myślach
- czułam, co innego..., ale o tym już niebawem.
Całkiem możliwe, że wrócę do tego "postu".

M.
Co Ty Ewo, takiego czułaś..., aż 'ciarki' po mnie przeszły.

I co było dalej...?



29. 03. 2016

M.
Minął już "Wielki Tydzień", minęły "Święta Wielkanocne".
Wiem, że nie byłaś w Kościele..., ale...

E.
..., ale w jakiś sposób uczestniczyłam we Mszy Świętej...,
bo ks. Proboszcz włączył głośniki. Słyszałam Msze
Święte i kazania. Kazania były "w miarę" do wysłuchania...,
ale..., no- zawsze jest jakieś "ALE".

M.
O czym mówisz...???

E.
..., a o tym, "że Kościół nie będzie już pomagał biednym,
np. samotnym matkom...".

M.
Tak..., czytaliśmy już o tym dużo wcześniej. Na ten
temat wypowiedział się sam papież Franciszek.

E.
Otóż, to.
Dziś dziękuję Panu Bogu za to, że powstrzymał mnie
przed przyjmowaniem słodyczy od ks. Wikarego.
Najpierw dawanie..., a później- wypominanie...

Nie zarzekam się, ale raczej nie przyjęłabym pomocy
materialnej od Kościoła, od księży.

30. 03. 2016

E.
Dziś min. weszłam na stronę internetową. Nie interesowałam
się przed tym- aż tak bardzo, ale..., spójrz - co znalazłam.
Pozwolę przytoczyć sobie pewien cytat:

„Pomoc społeczną organizują organy administracji rządowej 
(minister właściwy do spraw zabezpieczenia społecznego, wojewodowie)
i samorządowej (marszałkowie województw, starostowie na poziomie powiatów 
oraz wójtowie, burmistrzowie (prezydenci miast) na poziomie gmin. 
Organy te realizując zadania pomocy społecznej współpracują, 
na zasadzie partnerstwa, z organizacjami społecznymi i pozarządowymi,
Kościołem Katolickim, innymi kościołami, związkami wyznaniowymi 
oraz osobami fizycznymi i prawnymi.” 


/strona:https://www.mpips.gov.pl/pomoc-spoleczna/system-pomocy-spolecznej-w-polsce/zasady-pomocy-spolecznej/

M.
Czyli szykują się jakieś zmiany... . Księża informują
o tym wiernych..., a Ministerstwo dowiaduje się na ten
temat..., jako 'ostatnie'. Godne zastanowienia..., a jakie
jest Twoje zdanie na ten temat?

E.
Otóż to. Prędzej pomoże mi ktoś obcy- nieznani ludzie,
"inne kościoły" czy "związki wyznaniowe", przede
wszystkim pomoże mi Bóg, a niżeli "Kościół Katolicki". 
Takie jest moje zdanie.
I jeszcze jedno... . W jednej z "TAJEMNIC 
RÓŻAŃCOWYCH" jest mowa o "ciągłym nawracaniu się".  
Nie do końca się z tym zgadzam. Jeżeli Ktoś się nawrócił
- to Kościół - w tym - nie tylko Księża, ale też pozostali 
"wierni" powinni wszystko zrobić, aby taka osoba została 
w Kościele..., na stałe (nie mówię o zmuszaniu).
I wielu Parafian tak też robiło..., ale nie księża.

M.
Dziękuję Tobie Ewo..., ty wiesz za co;-);-).
Mądrze powiedziałaś:-))

29. 03. 2016

Już kiedyś dawniej, a dokładnie we wrześniu- roku 2015
ks. Proboszcz wspomniał coś na ten temat. Mówił, 
że "mało ludzi, dzieci chodzi do Kościoła i gdyby sam 
Pan Jezus powiedział, że będzie rozdawał prezenty 
w Kościele, to przyszłaby cała moja miejscowość i okolice."

M.
Tak??? A jak ludzie przychodzą i to dosyć często,
to też jest źle. Ciekaw jestem- jacy ludzie pasują Waszemu
ks. Proboszczowi....???

E.
Na pewno Ci, którzy mają władzę- wszelakiego rodzaju
urzędnicy, ludzie wykształceni, którzy piastują na
"gór szczytach"..., ludzie "z wyższej półki", i.t.p.

M.
Tak też sobie pomyślałem.

E.
Wspomniałam o kazaniach... Dziś napiszę o kolejnym.
Myślałam, że to ominę, ale jednak nie..., ponieważ
po raz kolejny ks. Proboszcz wspomniał o tym w kazaniu
w "Wielkim Tygodniu".


19 czerwca 2014
Tego dnia była wielka uroczystość w Kościele Katolickim,
a mianowicie- "UROCZYSTOŚĆ NAJŚWIĘTSZEGO
CIAŁA I KRWI CHRYSTUSA", zw. inaczej
"BOŻE CIAŁO". Byłam w Kościele- na Mszy Świętej
i na procesji. Tego dnia obiecałam sobie, że będę uczestniczyć
we wszystkie dni "Oktawy BOŻEGO CIAŁA".

Zapowiadało się dobrze, ale nie obyło się bez kilku słów
"gorzkiej prawdy". Nie będę pisać całego kazania,
ale wspomnę o jednej sprawie,  a mianowicie...
Ks. Proboszcz wspomniał o tym, "jak to ludzie spóźniają
się na Mszę Świętą, wpadają zadyszani, zawstydzeni,
w <<ostatniej sekundzie>>
- przez co inni ludzie- będący już w Kościele- zamiast
skupić się na Mszy Świętej- skupiają się na tej czy na
innej osobie... ."

M.
Czyli mówił prawdę..., bo w rzeczywistości Ewo, tak
jest... . Mówiąc to- mylę się?

E.
Nie mylisz się. I ks. Proboszcz ma rację i Ty masz rację.
Chodzi mi o coś innego. Po pierwsze podczas takiej
Uroczystości nie powinno się mówić o takich sprawach
(takie jest moje zdanie). Poza tym jest to "ocenianie"...,
ale chodzi mi o coś innego...

Nie raz, naiwnie myślałam sobie, że taki człowiek,
który jest księdzem; który jest tak blisko Boga,
to nic złego nie może go spotkać. Jakże- nie raz i nie
dwa- myliłam się...

M.
O czym Ty Ewo mówisz...???

30. 03. 2016

E.
Otóż na drugi dzień poszłam do Kościoła..., na "Oktawę...".
Wyszłam wcześniej..., nie wchodziłam do Kościoła
"w ostatniej sekundzie". Ks. Wikary spowiadał,
a ja- pomodliłam się i usiadłam w ławce. Cierpliwie
czekałam na rozpoczęcie Mszy Świętej. Nie nosiłam ze 
sobą zegarka ani telefonu komórkowego, ale czułam,
że ta chwila przedłuża się za bardzo... . Mimo tego
nadal czekałam cierpliwie. I nagle ks. Wikary wyszedł
szybciutko z konfesjonału i niemal biegiem podążył
w stronę zakrystii. Ks. Proboszcz też nie wychodził.
Po krótkiej chwili wyszedł ks. Wikary w ornacie- to
On odprawiał Mszę Świętą, a za Nim- Kościelny
i ks. Proboszcz- twarz całą miał zarumienioną ze wstydu,
że tak późno rozpoczęła się Msza Święta. Nie wiem tak 
na prawdę, który z księży miał mieć Mszę Świętą...,
ale wiem..., że księża też spóźnili się..., na Mszę Świętą
i Im przytrafiło się dokładnie tak samo, jak i Innym
Parafianom.

M.
Ile minut spóźnili się ???

E.
Spóźnili się 15- minut.

M.
No, tak..., a dzień wcześniej (z tego, co pamiętam)
- ks. proboszcz mówił, że "to nie ładnie jest spóźniać się
na Mszę Świętą...", chyba że takie prawo dotyczy tylko
Wiernych, a Księży- już nie!

E.
To wydarzenie pokazało, że "takie prawo" obowiązuje
nie tylko Wiernych. I jeszcze na zakończenie powiem
Ci o czymś innym. Kiedy ks. Wikary przychodził do
nas- powiedziałam Mu wierszyk. Powiedział mi, że "nie
mam dobrej dykcji...".

M.
Zapewne myślał, że chcesz czytać Ewangelie w Kościele.
Jakoś Inii (mowa o nauczycielach akademickich) nie
mieli do Ciebie żadnych zastrzeżeń, a ten znawca już
tak szybko Cię ocenił...

E.
Nawet nie w głowie było mi czytać Ewangelię. Przykro
mi było, że tak mnie ocenił:-(, ale cóż i ten Ksiądz wolał
ludzi z "wyższej półki". Wiedziałam o tym doskonale...,
i to już od dawna.

Ale kiedyś miał Mszę Świętą, później kazanie i komentarz.
Miał powiedzieć trudne do wypowiedzenia słowo...

M.
..., i zaczął się 'plątać' i 'motać'. Czy tak?

E.
Tak było. Po chwili zamknął oczy, skupił się i już
dokładnie (bez 'przękręcenia') wypowiedział to słowo.
Spojrzał się na mnie, ale nie śmiałam się z Niego,
bo to wcale nie było śmieszne. Czułam, jak się zawstydził...

M.
Tak. Take pomyłki zdarzają się najlepszym- nawet takim,
o których mówi się, że są "ął, ęł, przez bibułęł".
A skoro Ewo prosisz, aby nie śmiać się, to śmiać się
nie będę. Szanuję Twoją prośbę, a wnioski z tego "postu"
nasuwają się same. Dziękuję Tobie:-)

E.
I ja- dziękuję.

M.

P.s.
Pomyśl o tym, aby napisać na temat tej książeczki
- "O nadzwyczajnym Roku Świętym Miłosierdzia".

E.
Pomyślę..., i może o tym napiszę.




wtorek, 22 marca 2016

Życzenia Wielkanocne



                              Życzenia wielkanocne




                                  Serdeczne życzenia
                       by Chrystus Zmartwychwstały
                                           był Mocą
                                 w codziennym życiu
                                           Nadzieją
                                 w chwilach trudnych
                                          Światłem
                                 które wskazuje drogę.


Wiary, Nadziei i Miłości 
            dla Ciebie i Wszystkich Tych, którzy
niemal codziennie odwiedzają moje skromne progi;
zaglądają na moje Blogi.

Pozdrawiam serdecznie, Ewa:-)

I jeszcze coś ważnego. 31 października 2015 kupiłam
znany napój. Na nakrętce, a właściwie jej wnętrzu
zobaczyłam napis - trzy słowa:

1. Chodź.
2. Przytul.
3. Przebacz.

W internecie jakiś czas temu znalazłam przepiękną
grafikę - ilustrującą te trzy słowa. Dziękuję pięknie
tej Osobie, która ją utworzyła:-)

A oto ta grafika.




A teraz coś dla Wszystkich Dzieciaków - Tych Małych
i Tych dużych:-)


Wesolutkich kurczaczków,



Uśmiechniętych i słodziutkich zajączków,



A w Waszych serduszkach- mieszkania dla Pana Jezusa




On na pewno do Was przyjdzie, aby dać Wam:
Wiarę.
Nadzieję.
Miłość.

Bo taki jest Pan Jezus - mój Brat.
On też może być Twoim Bratem.

Uwierz.
Zaufaj. 
Miłuj.

On przyjdzie, przytuli, przebaczy.

I weźmie Cię w swoje ramiona- jak Dobry Pasterz.
Przytuli Cię, jak zabłąkaną owieczkę. On Cię kocha 
- tak, jak i mnie:-)

poniedziałek, 21 marca 2016

"Wielki Tydzień"



M.
Witaj Ewo w "Wielkim Tygodniu".

E.
Witaj.

M.
Jakie rady dałabyś mi w "Wielkim Tygodniu"?

E.
Nie lubię dawać rad. Jedynie, co mogę powiedzieć
- to powtórzyć słowa Pana Jezusa.

                        "WIELKI TYDZIEŃ"

21. 03. 2016 - Poniedziałek

TAJEMNICA BOLESNA - CZ. I

MODLITWA PANA JEZUSA W OGRÓJCU

Jezus "udał się... na Górę Oliwną... Gdy przyszedł na
miejsce, rzekł do nich: << Módlcie się, abyście nie ulegli
pokusie>>. A sam oddalił się, upadł na kolana i modlił
się tymi słowami: <<Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie
ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się
stanie!>> (Łk 22, 39 - 42)...
....................................................................................

Zbawicielu, spraw, by cierpienia i doświadczenia
nigdy nie zachwiały mojej wiary/ naszej wiary.
...................................................................................

E.
Przez następne 4- ni będę dopisywać kolejne "części"
- TAJEMNICY BOLESNEJ.

M.
Rozumiem.
..................................................................................................

                      Nocą Ogród Oliwny...


Nocą Ogród Oliwny,
śpią twardo wszyscy uczniowie.
Czuwa w bólu ogromnym
i cierpi za nas Bóg - Człowiek.

Ref. Ojcze, jeśli możliwe
oddal ode mnie ten kielich.
Ojcze, jeżeli trzeba,
chcę Twoją wolę wypełnić.

2. Nocą klęczę przed Tobą,
ucichły auta, tramwaje.
Wszystko w życiu zawodzi,
jedynie Ty pozostajesz.

Ref. Ojcze, jeśli możliwe
oddal ode mnie ten kielich.
Ojcze, jeżeli trzeba,
chcę Twoją wolę wypełnić.

3. Nocą patrzę przez okno
na skrawek nieba chmurnego.
Tyle w życiu cierpienia,

lecz nie śmiem pytać: dlaczego?

Ref. Ojcze, jeśli możliwe
oddal ode mnie ten kielich.
Ojcze, jeżeli trzeba,
chcę Twoją wolę wypełnić.

......................................................................................................................

22. 03. 2016 - Wtorek


TAJEMNICA BOLESNA - CZ. II

BICZOWANIE PANA JEZUSA

"Wówczas Piłat wziął Jezusa i kazał Go ubiczować" (J 19, 1).
"Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, mąż boleści,
oswojony z cierpieniem, jak ktoś przed kim się twarze 
zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic...
Lecz On był przebity za nasze grzechy... Spadła nań 
chłosta zbawienna dla nas" (Iz 53, 3-5)...
..............................................................................................

Zbawicielu, daj mi/ daj nam wrażliwe sumienie na wszelką 
krzywdę i niesprawiedliwość wyrządzaną bliźnim.
...............................................................................................

22. 03. 2016 - Środa



TAJEMNICA BOLESNA - CZ. III

CIERNIEM UKORONOWANIE PANA JEZUSA

"Narzucili na [Jezusa] płaszcz szkarłatny. Uplótłszy
wieniec z ciernia włożyli Mu na głowę, a do prawej ręki
dali Mu trzcinę. Potem przyklękali przed Nim i szydzili
z Niego, mówiąc: <<Witaj, Królu Żydowski>> 
(Mt 2, 28-29). "Jezus wyszedł..., a Piłat rzekł do nich:
<<Oto człowiek>> (J 19, 5)...
.........................................................................................

Zbawicielu, proszę Cię/ prosimy Cię o łaskę dostrzegania
Bożego obrazu w każdym człowieku.

............................................................................................


LITANIA DO NAJŚWIĘTSZEGO IMIENIA JEZUS

............................................................................................


22. 03. 2016 - Czwartek


E.
A kiedy wstaniesz rano- powiedz tę modlitwę.

M.
Powiem.

                           MODLITWA

W „Wielki Czwartek” rano, 
Pana Jezusa na mękę brano.
Pytali się- „Czy Ci Jezu zimno, czy gorąco?”
„Ni mnie zimno, ni gorąco.

W chrześcijańską wiarę stoję (WIERZĘ)”.

TAJEMNICA BOLESNA - CZ. III

DROGA KRZYŻOWA PANA JEZUSA

Piłat "wydał im Jezusa, aby Go ukrzyżowano" (J 19, 16).
"Odprowadzili Go na ukrzyżowanie. Wychodząc, 
spotkali pewnego człowieka z Cyreny, imieniem Szymon.
Tego przymusili, żeby niósł krzyż Jego... Przyszli na
miejsce zwane Golgotą, to znaczy na Miejsce Czaszki"
(Mt 27, 31-33)...

"Kto chce iść za Mną, niech weźmie swój krzyż 
i niech Mnie naśladuje".
.....................................................................................

Zbawicielu, spraw abym dostrzegała/ abym dostrzegał 
koło siebie bliźniego, który potrzebuje pomocy.

..............................................................................................

LITANIA DO NAJŚWIĘTSZEJ KRWI CHRYSTUSA

.................................................................................................


                         W KRZYŻU CIERPIENIE


1. W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie,
W krzyżu miłości nauka.
Kto Ciebie, Boże, raz pojąć może,
Ten nic nie pragnie, nie  szuka.

2. W krzyżu osłoda, w krzyżu ochłoda
Dla duszy smutkiem zmroczonej,
Kto krzyż odgadnie, ten nie upadnie
W boleści sercu zadanej.

3. Kiedy cierpienie, kiedy zwątpienie
Serce ci na wskroś przepali,
Gdy grom się zbliża, pośpiesz do krzyża,
On ciebie wesprze, ocali.

4. Gdy wiary siła serce spoiła,
A i to serce zawiodło;
O, nie rozpaczaj, módl się, przebaczaj,
Krzyż niech ci stanie za godło.

5. Gdy wśród żywota biedna sierota
Stoi od ludzi wzgardzona;
Krzyż będzie światem, ojcem i bratem,
Gdy go przytulisz do łona.

6. Gdy rozpacz w łonie, oko w łzach tonie,
O, wytrwaj jeszcze na chwilę,
Łza się przesączy, rozpacz zakończy
Krzyżem zatkniętym w mogile.

7. Kto u stóp krzyża swą duszę zniża,
Na tego spojrzy łaskawie.
Jezus, Zbawiciel i Odkupiciel
Da pomoc Boską w waszej sprawie.








niedziela, 20 marca 2016

Dziwne...



E.
Witaj:-). Dziś opowiem o 'dziwnym' kazaniu ks. Wikarego.

M.
I ja Ciebie witam:-) i chętnie posłucham.

E.
Pewnego razu, a było to w czerwcu 2014 poszłam na 
Mszę Świętą- tuż po poświęceniu obrazów.
Odprawiał ks. Wikary. Mówił też kazanie. Zawsze dzieci
zapraszał do Ołtarza. Tym razem- to On wyszedł do Nich.
Mówił piękne kazanie o Panu Jezusie..., gdy nagle
odszedł nieco "od tematu" i powiedział coś takiego:

"Np., gdy Was zdenerwuje jakiś kolega- no, nazwijmy
Go-  powiedzmy Wacek, a Wy czujecie się niewinni.
Co wtedy pomyślicie??? No, niech nam On się teraz
nawinie- to my już mu damy..., powiemy Mu parę
słów, co o Nim myślimy..., i nagle- kolega Wacek
przychodzi do nas..., i mówi jedno słowo... .
<<PRZEPRASZAM>>. A my co na to? Tyle Mu
mieliśmy powiedzieć... . I co mówimy? Nic nie mówimy,
stoimy w milczeniu, bo nie wiemy, co powiedzieć...".

M.
Ale ja wiem, co powiedzieć. To kazanie było o Tobie Ewo,
że go przeprosiłaś, a on nie wiedział, co powiedzieć...
Szkoda, że Ciebie nie przeprosił..., że uważa się za
niewinnego; że jest księdzem- to nie wypada...?,
a może się bał??? Znam Cię i wiem, że nie planowałaś
tych "przeprosin". One wyszły "same z siebie". Prawda?

E.
Prawda. To Matka Boża mnie tam zaprowadziła.
Czy pamiętasz, jak w jednym ze snów wskazywała
na drzwi w zakrystii?

M.
Pamiętam.

E.
To tak, jakby miała mi powiedzieć- "Idź tam Ewo.
Poświęć obrazy i przeproś tego młodego człowieka.
Zaskocz Go. On też nie raz myślał, aby Cię przeprosić
..., ale...".

M.
..., ale bał się Ciebie???

E.
Nie mnie się bał.... . Kiedyś- na innym kazaniu powiedział,
że "ma większą śmiałość do ludzi uśmiechających się,
niż smutnych". Ciekawe- w jaki sposób podchodził
do ludzi- tych płaczących i smutnych, którzy żegnali
kogoś bliskiego...?

M.
Właśnie. Bał się Pana Boga, a w Tobie Ewo wyczuwał
Go, jak w żadnej innej osobie. Nie dokończyłaś swoich
myśli, dotyczących Matki Bożej...

E.
"..., ale nie wiedział- jak. Przeproś Go, bo to też biedne,
pokrzywdzone Dziecko. Ono zna te piękne trzy słowa
(niektórzy nazywają je <<magicznymi>>), ale nie
Wiedziało, jak to zrobić, jak te słowa wypowiedzieć.

Słowa te, to:
1. Dziękuję.
2. Proszę.
3. Przepraszam.

Zrób to. Będzie dobrze." Zrobiłam i nie żałuję tego.
Jest dobrze:-)

M.
Ewo;-). Ty też dałaś mu pseudonim. Napiszesz, jaki...?

E.
Tak:-). Często podchodził do mojej mamy, pytał o mojego
syna i, że kiedyś do nas 'wpadnie', ale mama nie
zapraszała Go więcej. Zapytała mnie, "czy ma Go zaprosić?"
Powiedziałam: nie. Zrozumiała. Dziś mają już inne fryzury,
ale dwa lata temu podobnie wyglądali, jakby chodzili
do tego samego fryzjera, a ten preferował jeden styl.

Wyglądali tak, jak- "Jacek i Agatka"

M.
Czy mowa o dwojgu z dawnej "Dobranocki"?

E.
Oczywiście, że tak:-)

M.
No, to ładnie wyglądali;-):-)

E.
Bardzo ładnie:-)

czwartek, 17 marca 2016

"Różaniec Fatimski"



M.
O! Trochę nas tu nie było...? ..., na tym "Blogu"
- oczywiście...

E.
No, tak:-), ale na innym, nowym "Blogu" też 
jest chyba ciekawie?

M.
Chyba??? Jest bardzo ciekawie:-)

E.
A dziś napiszę, co wydarzyło się jeszcze w dniu-
13 czerwca 2014. Poszłam do domu i opowiedziałam 
wszystko swojej mamie. Nie mówiłam swoich myśli 
dotyczących 'Nieznajomego', ale moja mama, gdy skończyłam
opowiadać Jej tę historię, jaka mi przydarzyła się
- powiedziała tak: "Ewa, to nie był nikt inny, jak twój
pracodawca..., te papierosy... i skąd wiedział, że z tego
miejsca, do którego cię podwiózł..., skąd wiedział, że
stamtąd będziesz miała bliżej do domu...?"

M.
No, właśnie;-). Zdążyłaś pójść na Mszę Świętą?

E.
Zdążyłam;-). Kiedy przyszłam do Kościoła- zobaczyłam,
że w jednym z konfesjonałów- siedzi ks. Proboszcz.
Ks. Wikary odprawiał Mszę Świętą. Ks. Proboszcz
co raz zerkał na mnie przez kratki konfesjonału, a ja
jakoś nie mogłam tam podejść..., ale...

M.
Co się stało???

E.
Pytasz, co się stało...??? A- stało się, stało. Ks. Proboszcz
dalej patrzył się na mnie, a po chwili..., wyszedł
z konfesjonału, przeszedł obok mnie..., i poszedł na dwór.
Nie był tam długo..., wrócił po chwili i poszedł do...

M.
..., poszedł do zakrystii???

E.
Tak??? Akurat. Obok mnie stał stolik, a ja- stałam przy
drzwiach, a On stanął przede mną i poprawiał coś,
co leżało na stoliku.

M.
Co zrobił??? Stanął obok Ciebie???

E.
Tak właśnie zrobił, jak powiedziałam. Przez moment
miałam ochotę dotknąć rękawa komży i powiedzieć Mu
- to, o co prosiła mnie Matka Boża..., już nawet wyciągnęłam
rękę..., ale ją cofnęłam. Pomyślałam sobie- a tam.

Na procesji - ks. Proboszcz - też 'dziwnie' zachowywał się. 
Starał się iść blisko mnie- czego wcześniej nie robił...

M.
Oprócz Ciebie widział jeszcze ktoś, że ks.proboszcz stanął
obok Ciebie?

E.
Z pozostałych ludzi- nikt nie widział- oprócz ks. Wikarego...,
który też 'dziwnie' się zachowywał- jakieś nietypowe
patrzenie, uśmieszki, i.t.p.

M.
Ciekawe, o co księżom chodziło...???

E.
Myślę, że z czasem- dzięki Bogu- dojdziemy do tego.
Wierzę w to, że tak będzie:-)

M.
Skoro Ty Ewo mówisz, że wierzysz- to i ja powiem, 
wierzę w Boga, wierzę Bogu.

E.
A są tacy, którzy nie wierzą, a powinni... i o tym być może
w kolejnym "poście". Napiszę o czymś- o czym Tobie wcześniej
nie mówiłam :-)

M.
Tak też pomyślałem, że to będzie jakaś nietypowa
niespodzianka...

piątek, 11 marca 2016

Spotkanie po latach…




13 czerwca 2014

ROZMOWA Z 'NIEZNAJOMYM'

E.
A teraz napiszę przebieg rozmowy z 'nieznajomym'.
Kiedy wsiadłam do samochodu, zapięłam pasy, a później
spojrzałam na tego Pana. Już po 1- szym spojrzeniu
- twarz tego Pana wydała mi się znajoma. Zastanawiałam
się już na samym początku, czemu ten Pan mi się zatrzymał...
Nie znałam Go, ani On mnie.

M.
Tak wiele Osób jest podobnych do siebie...


E.
Otóż to. Rozmowę zaczął ten Pan..., taką, 
że raczej nieznajomi - takich spraw nie poruszają...

P: Tak właściwie, to nie powinienem Pani zabrać?
E: Czemu tak Pan mówi?
P: Widziałem, jak Pani paliła papierosa..., a ja
     - nie cierpię 'palaczy'!
E:  To czemu Pan mnie zabrał???
P:  (milczał..., ani słowa na ten temat)
E: A Pan nie palił?
P: Kiedyś tak, ale dawno temu rzuciłem to świństwo...,
    miałem (... ) lat (podał mi dokładny wiek, ale o tym
    nie napiszę- Nikomu to do szczęścia nie jest potrzebne),
    ale w tym momencie, kiedy podał mi swój wiek,
    kiedy przestał palić- znowu dziwnie poczułam się...
........................................................................................................
P: A proszę mi powiedzieć, co robiła Pani w tych stronach?
E: Byłam na cmentarzu. Dziś są mego Dziadka imieniny...
P: ..., a oprócz Pani Dziadka są też inni na cmentarzu z
    Pani rodziny?
E: Tak.
P: A kto? Proszę mi powiedzieć...
E: Jest tam jeszcze mój Tato, dwie Babcie i jeszcze jeden
     Dziadek.
P: Spojrzał na mnie...
------------------------------------------------------------------------
I w tym momencie poczułam, że ten Pan jedzie gdzieś bliżej,
niż ja. Zapytałam:
E: A Pan przypadkiem nie jedzie bliżej, niż ja...???
P: Nie. Nawet dalej...

E.
Miło nam się rozmawiało, ale przyszedł ten moment,
aby wysiąść z tego samochodu.
Zapytał:
P: A gdzie Panią podwieźć?
E: A tutaj może być...

E.
Pan jednak nie posłuchał mnie. Podwiózł mnie w inne miejsce.
Nie pytałam, czemu tak zrobił.
P: Podwiozłem Panią tutaj... . Zawsze będzie Pani miała
     bliżej do domu.

E.
Znowu popatrzył na mnie... i tym razem, uśmiechnął się...
O nic nie pytałam..., ale znowu 'dziwnie' poczułam się.
Gdy miałam już wysiadać..., poprosił o jedną chwilę,
bo chce mnie jeszcze o coś zapytać...
Otworzyłam drzwi i zapytałam-
E: Słucham. Niech Pan pyta.
P: A proszę mi powiedzieć, czy ma Pani dzieci?
E: Tak. Mam syna.
P: A ile ma lat?
E: Ma lat 17. Chodzi do II klasy Liceum.
P: A co zamierza robić po skończeniu szkoły?
E: Zamierza iść na studia. Już w pierwszej klasie Liceum
     był w tej uczelni, do której zamierza iść.
     Wierzę, że Mu się uda.
P: Dziękuję.
E: To ja dziękuję Panu za podwiezienie. Dzięki Panu
     zdążę jeszcze na Mszę Świętą, bo dziś jest
     "Różaniec Fatimski". Do widzenia.
P: Do widzenia.

E.
Chyba jeszcze coś dodał, ale nie pamiętam:-(
Idąc do domu rozmyślałam nie tylko nad naszą rozmową,
ale przede wszystkim nad twarzą tego Człowieka...
Skąd ja Go znam???

M.
No, właśnie! Skąd Ewo znasz tego Pana, który
Cię podwiózł...? Skąd??? I raczej z nieznajomymi 
nie rozmawiasz w taki sposób…

E.
No, właśnie;-). Ten Pan nie był dla mnie ‘nieznajomym’. 
To mój były Pracodawca.
U Niego też długo nie pracowałam, ale rozstaliśmy się ugodowo, bez zastrzeżeń.
Może kiedyś napiszę o tym więcej, ale na chwilę obecną- nie.
Nigdy przedtem nie pisałam, gdzie pracowałam i tym razem 
będzie tak samo.

M.
Nie Utrzymywaliście ze sobą kontaktu?

E.
Nie. Nie widzieliśmy się przez 20- lat.

M.
I ten Pan Ciebie poznał? Inaczej wtedy wyglądałaś…

E.
Widocznie tak;-):-). Miał pewną „złotą zasadę”, 
ale o niej, może napiszę kiedy indziej…

M.
Dziękuję Tobie Ewo:-)

E.
Nie ma za co;-)

M.
Po 20- latach Kogoś rozpoznać... ???
To Ci dopiero "nie lada sztuka". 
Chyba nie byłaś złym Człowiekiem, Pracownikiem, 
Kobietą- skoro przez tyle lat o Tobie pamiętał; 
skoro- po tylu latach Ciebie rozpoznał...







czwartek, 10 marca 2016

Kolejne dni czerwca...




M.
To już dziś będziesz o tym pisać...?

E.
Tak:-)

13 czerwca 2014- św. Antoniego Padewskiego

Tego dnia obchodził kiedyś imieniny- jeden z moich dziadków
- ten, którego już tu nie ma:-(. W roku 2014 obiecałam
sobie, że odwiedzę w Dniu Ich Imienin swoich bliskich. 
Tak też zrobiłam. Kupiłam znicze (dla Wszystkich),
a kwiaty- dla Dziadka. Po południu, pojechałam autobusem.
 Odwiedziłam też paru Znajomych i Chrzestnego.
Było dość gorąco. Usiadłam przy kaplicy. Byłam tam sama.

M.
Nie bałaś się???

E.
"Nie lękajcie się" i jak to mówiła moja Babcia- "Żywych
się bój - nie umarłych". Odpoczęłam trochę i ruszyłam
w stronę przystanku, ale wcześniej coś się wydarzyło...
Nigdy wcześniej nie zwracałam na to uwagi, ale na wielu
grobach zobaczyłam Pana Jezusa z napisem-
- "Jezu ufam Tobie", ze znanego obrazu i nagle na grobie
swego Taty, zobaczyłam bardzo wyraźnie napis
- "Jezu ufam Tobie", a na tych grobach, gdzie widziałam
Osobę Pana Jezusa wyraźnie słyszałam- "Patrz. Tu
Jestem i tu i tam. Spójrz. Nie zwracałaś przedtem na mnie
uwagi...".

M.
Ewo, a co to miało znaczyć???

E.
Tyle wiem, co Ty...

I kiedy już byłam na przystanku, położyłam pustą siatkę
i usiadłam na niej- w nadziei, że zaraz przyjedzie autobus...
Zapaliłam papierosa... . Ze dwa razy 'zaciagnęłam' się,
gdy patrzę- zza zakrętu wyjeżdża elegancki, drogi
samochód, a w nim- za kierownicą jakiś starszy Pan.

SPOTKANIE PO... LATACH...

M.
Opowiesz o tym??? .... ale się cieszę:-))

E.
Patrzę- miga światełkiem, które pokazuje mi, że będzie 
skręcał w moją stronę... i nagle zatrzymał się. Otworzył
drzwi. Zawołał mnie. Podeszłam. Myślałam, że chce o coś
zapytać- o drogę, gdzie ma jechać..., a On zapytał o co
innego. Zapytał, "gdzie chcę jechać". Powiedziałam Mu
swoją miejscowość, a On mi na to: "Pani wsiada".

M.
Wiem, że jeździsz "autostopem", ale nie bałaś się...?

E.
Nie. Mimo, że to starszy człowiek- wyglądał na dość
poważną Osobę, inteligentną i wykształconą. Ruszyliśmy...

M.
Opowiadaj tę rozmowę. Znam ją, ale posłucham jej jeszcze
raz:-)

E.
Opowiem, ale już w następnym "poście", bo teraz idę już
spać. Dobranoc i do usłyszenia:-)

M.
Do usłyszenia:-) i dobranoc:-)






wtorek, 8 marca 2016

Trudne chwile - c. d.




6. 03. 2016

M.
Nie wiem czy zapomniałaś, czy zrobiłaś to celowo...,
ale nie napisałaś jeszcze o tym, co wydarzyło się wtedy,
tamtego dnia..., a myślę, że jest to bardzo ważne.

E.
A mianowicie...?

M.
Po 1)- sze o tym, co ks. proboszcz powiedział, zanim
poszłaś do zakrystii?
Po 2)- ie, Kogo lub co zobaczyłaś na obrazku
- tym, które dzieci otrzymały tamtego dnia (2014)?

E.
Nie, nie. Nie zrobiłam tego celowo. Po prostu- zapomniałam:-(

Zanim weszłam do zakrystii, ks. Proboszcz powiedział
takie słowa:
"Niczego nie sugerowaliśmy rodzicom. To Oni sami
wybrali takie obrazki".

Kiedy rozstałam się ze swoją znajomą, która wróciła
do Kościoła- zobaczyłam, że jakiś Pan idzie ze swoim
wnuczkiem, a w ręku niesie obrazek. Podeszłam
i zapytałam Go, czy mogę ten obrazek zobaczyć?
Pozwolił. Po lewej stronie był Pan Jezus, a na dole
napis- "Jezu ufam Tobie" i jeden ze Świętych
- papież Jan Paweł II. Po prawej stronie było miejsce,
aby coś napisać: imię i nazwisko dziecka, że kiedy dziecko
przyjęło Sakrament Eucharystii, i. t. p.
I znowu dziwnie się poczułam, ale…

7. 03. 2016

Wróciłam do domu, a tam już mama na mnie czekała...,
która wcześniej wróciła z Kościoła...
Pytała, "jak mi poszło"..., ale też powiedziała takie słowa:
"Tak długo już miałaś te obrazy; tyle razy obiecywałam
Ci, że pójdę do Kościoła i poproszę, któregoś księdza,
aby w końcu poświęcił Ci te obrazki..., a tu masz
- taki dzień sobie wybrałaś, kiedy to ksiądz dawał
poświęcone obrazy dzieciom, które w tym roku były
u Komunii Świętej... . To tak wyszło, jakbyś Ty z tymi
dziećmi była u Komunii Świętej, a to jakoby Twój obrazek
z tej uroczystości...".

M.
To, że mama Twoja tak powiedziała, jakoś mnie na
chwilę obecną nie 'dziwi'..., oraz te Twoje myśli
- o których opowiadałaś mi nie raz, a ja nie raz mówiłem,
że to wszystko ma "jakiś sens", że to wszystko układa
z tych małych i dużych szczegółów, doświadczeń, tego
- co miało swoje miejsce i czas; to co się wydarzyło, i. t. p.
układa się w jakąś całość- czy tego chcesz czy nie.

Czemu tak piszę?
Nie raz prosiłem Cię, abyś napisała wprost, ale Ty za
każdym niemal razem wzbraniałaś się..., i nie brakiem
WIARY, bo WIARĘ masz ale tym, co mówiłaś: 
"a co ludzie powiedzą, kiedy to kiedyś przeczytają..., 
że się wymądrzasz, wywyższasz, i. t. d".

Ewo. Poważne pytanie z mojej strony. Ty o tym napiszesz
czy ja mam to zrobić???

E.
Poważna odpowiedź- Ty to napisz.

M.
Twoje nawrócenie zaczęło się o wiele dawniej, niż w roku
2014. Konkretnej daty nie znamy, ale rok 2014 na pewno
jest znaczącym rokiem. O Twoim nawróceniu mówią
przede wszystkim księża, ale muszę przyznać, że to PRAWDA.

8 maja 2014 roku miałaś dwa Sakramenty:
1. Sakrament Pokuty.
2. Sakrament Eucharystii.
Tego dnia przeżyłaś cudowne 'doznania' (tak je określę).
Doznania te - to:
- Otwarcie Serca.
- Oczyszczenie Serca.
Bóg chciał, aby Twoje czyste Serce było Jego Sercem,
aby Mógł w nim zamieszkać i abyś Ty czuła Jego Serce.
Obyś była dla Niego, a On - dla Ciebie.

8 czerwca 2014 roku przyjęłaś trzy Sakramenty:
1. Sakrament Pokuty (6 czerwca 2014)
2. Sakrament Eucharystii.
3. Sakrament Bierzmowania.

Bóg pozwolił, abyś przyjęła te Sakramenty, których
nie przyjął Twój Syn. Bóg jest Dobry, ale chyba już
nie mógł patrzeć na to, co wokoło się Ciebie dzieje
i tego, jak (były) ksiądz proboszcz kłamie, 
że Twoje dziecko przyjęło te Sakramenty. Bóg wszystko
widzi. Bóg wszystko wie. Bóg zna każdą naszą myśl 
i słowa- nawet wtedy- kiedy jeszcze nie pomyśleliśmy,
kiedy jeszcze nie powiedzieliśmy...,
a ten obrazek z Panem Jezusem, Św. Faustyną Kowalską
i Św. Janem Pawłem II- papieżem- to obrazek na 
pamiątkę tego, że przyjęłaś te Sakramenty za Twoje dziecko,
bo On jest Twoim dzieckiem, a Ty Ewo- Jesteś Jego Matką.

Nie ot tak sobie weszłaś wtedy do tego sklepu,
nie ot tak sobie popatrzyłaś na półkę, gdzie zobaczyłaś
te obrazy..., nie przywidziało Ci się ani 
nie przesłyszałaś się- kiedy usłyszałaś "Głos Wewnętrzny":
"Czekałem tu na Ciebie. Zabierz ze sobą".

Na obrazie tym nie widać ani Imienia Twojego Syna,
ani nazwiska, ani tego, że przyjął taki Sakrament...,
ani innych danych...

E.
..., ale Wierzę w to, że to wszystko tam jest, ale nie
widoczne dla oczu żadnego człowieka- widzi je tylko Bóg.

M.
I może przyjdzie taki czas, że Pan Jezus udzieli 
- tam, hen w niebie, udzieli Twojemu Synowi tych wszystkich Sakramentów, których nie dane było Mu przyjąć tu na ziemi, 
bo tak zadecydował jeden człowiek
- człowiek z Twojej parafii- Wasz (były) ks. proboszcz.

E.
Dziękuję za wszystko:-)

M.
To ja Tobie dziękuję- za tą opowieść z Twojego życia
i za to, że ślesz mi uśmiech, a sama zalewasz się łzami.
Dziękuję Tobie Ewo:-))

8. 03. 2016
P.s.
M.
I przyszła mi jeszcze inna myśl w nocy....

E.
Jaka myśl przyszła Ci do głowy...?

M.
Sama pisałaś, że przeszłaś "coś tam" (jak sobie przypomnę,
to napiszę konkretne nazwy)...

Napisałem, że przyjęłaś trzy Sakramenty:
1. Pokuty.
2. Eucharystii.
3. Bierzmowania.

..., ale tak sobie myślę, że przyjęłaś jeszcze jeden
sakrament. Jest to: 
4. Sakrament Chrztu Świętego.

Niby popatrzyć na Ciebie- Jesteś dalej tą samą Osobą,
a jednak..., jakby inną... . Narodził się w Tobie
inny Człowiek. Kto??? Tego nie wiem.

E.
Co Ty mówisz???

M.
Tak to widzę.

Acha..., już mi się przypomniało:-).
Przeszłaś "Nawrócenie wewnętrzne" i "Odnowę duchową".
Tak napisałaś w jednym ze swoich "Blogów"...

..., a teraz czas na Innych, o ile tego zechcą...

10. 03. 2016

E.
12 czerwca 2014 - miałam kolejną "wizję". Matka Boża
po raz kolejny mówiła mi, aby iść do ks. Proboszcza,
aby z Nim porozmawiać.

M.
Powiedziałaś coś Matce Bożej?

E.
Z początku - po raz kolejny wzbraniałam się przed tym...,
ale Matka Boża nalegała..., prosiła, aby iść.
Matko Boża, jutro idę do Kościoła i podejdę do konfesjonału,
o ile tam będzie ks. Proboszcz. Do zakrystii nie pójdę...
Takie słowa powiedziałam Matce Bożej.

M.
I co na to Matka Boża? Co powiedziała?

E.
Uśmiechnęła się tylko...