poniedziałek, 12 grudnia 2016

Życzenia Urodzinowe



Przyjmij, Czcigodny Księże,
Te słowa ciepłe i szczere,
W dniu Twoich urodzin
Niech Bóg da Ci łask wiele.

       Niech wzmacnia powołanie,
       Osłania, kiedy trzeba
       I prostą, pewną drogą
       Prowadzi Cię do nieba.

             Śpiewaj sercem kapłańskim
             Radosne dziękczynienie:
             Za służbę Chrystusowi,
             Za wielkie wyróżnienie.

                   A my się dziś do Ciebie
                   Serdecznie uśmiechamy:-)
                   I wszystkie swe życzenia
                   W modlitwę przemieniamy. 

              




Życzenia Urodzinowe dla ks. Piotra Natanka
  przesyłają: Ewa i M.

P.s.
      Życzenia spóźnione lecz szczere. 
Podaję Księdzu stronę, aby Ksiądz mógł zobaczyć, 
jak piękny jest ten gif.
      Sam Pan Jezus dla Księdza go wybrał.

E.
Bóg pamięta o wszystkim i o Wszystkich:-)

Wspomniana strona internetowa:
https://www.google.pl/search?q=kosz+kwiat%C3%B3w&rlz=1C1TEUA_enPL526PL526&espv=2&biw=1366&bih=662&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwjggNmxp-zQAhUC1SwKHV12ALYQ_AUIBigB#q=kosz+kwiat%C3%B3w&tbm=isch&tbs=rimg:CR5GJ2TyX9_1YIjiuXzjVTqyKojVxRgMs_1bed53swzNcBv-yBrpl2cCo6kcB4qPe2bbn1ZBFJcmjwVPJaUYMOTIFibCoSCa5fONVOrIqiEfCELZYmufc7KhIJNXFGAyz9t50RoVItzMU2BWAqEgnnezDM1wG_17BHVg9oyA7XItyoSCYGumXZwKjqREb9uhBHNziHVKhIJwHio97ZtufURDw1wZ6TpG7AqEglkEUlyaPBU8hEhkTj0lGro3CoSCVpRgw5MgWJsEVkM7iu8assY&imgrc=NPJqNXLWbQZAFM%3A





niedziela, 11 grudnia 2016

Urodziny....



M.
Witam Cię serdecznie:-). Co prawda nie zapowiadałaś, że 
nie będziesz pisać, ale martwiłem się, że tak właśnie
zrobisz...
Znam Cię i wiem, że niczego nie udajesz, mówisz prawdę
i to nie raz zbyt bolesną- dla Tych, którzy ją słyszą.

Czy Jesteś przebiegła?
Każdy ocenia Cię według "swoich zasad".

Mówiąc komuś prawdę, jak Ty to Ewo mówisz? Chodzi 
mi o to Twoje powiedzenie... . Powiedz, proszę:-)

E.
I ja witam Cię serdecznie po tak długiej przerwie:-), choć 
'w kontakcie' jesteśmy każdego dnia;-):-)

To moje powiedzenie brzmi tak:
Jak Ci powiem śmiechem, żartem, prawdą między oczy...

M.
Znam to powiedzenie, ale chciałem, abyś je tutaj napisała:-)
Dzięki serdeczne:-). O czym dziś?, bo nic nie mówiłaś...
"Urodziny". Jakże prosty "post", ale temat może być 
intrygujący, bo nie o swoich urodzinach dziś napiszesz,
prawda?:-)

E.
Dobrze się domyślasz.
Po południu dzisiejszego dnia byłam sama w domu.
Miałam ochotę iść na ryby (dawno już nie byłam), ale
padał deszcz, prawie od samego rana. Usiadłam przy stole,
włączyłam komputer. Od kilku dni 'chodzi' za mną pieśń
"Panie proszę przyjdź". Przejrzałam kilka stron (internetowych)
i na "Youtube" odnalazłam to- czego szukałam.
I nie tylko z moim Bratem- Panem Jezusem słuchaliśmy
tej pieśni..., a później- były inne np. "Takie jest Prawo Miłości",
"o Matce Bożej Kodeńskiej".

M.
Zaraz, zaraz, chwileczkę... , mówiłaś, że byłaś sama..., no
może z Panem Jezusem..., a Kto oprócz Was jeszcze był?

E.
Być może napiszę kiedyś o tym więcej, ale dziś napiszę tak:
Czasami jest tak, że nie widzisz, że Ktoś jest, ale czujesz,
że Jest...

M. 
Acha... , zrozumiałem.

E.
Kiedy przełączałam inne pieśni- spoglądałam od czasu na 
tytuły innych pieśni, ale też tytuły filmów, i.t.p.
I sama nie wiem czemu włączyłam kilka z nich.
Kiedyś, jak pamiętam trochę je przeglądałam, ale dawno
już do nich nie zaglądałam. Na video można było zobaczyć
Mężczyznę- Osobę duchowną. Mówił o trudnych sprawach,
wprost, bez żadnych zahamowań - jak to mówią:
"Mówił prosto z mostu", chodź tak naprawdę przy Ołtarzu.
Posłuchałam trochę. Wyłączyłam, to co mówił. I miałam wrócić
do pieśni, gdy usłyszałam słowa Pana Jezusa:
"Zajrzyj do Jego biografii..."

M.
I co zrobiłaś? Powiedz, proszę..., ciekaw jestem...

E.
Zajrzałam. Czasami Bóg zamyka moje oczy, żeby czegoś
lub Kogoś nie zobaczyć; zamyka moje uszy, aby czegoś
lub Kogoś nie usłyszeć... . Nie tym razem.

Zobaczyłam, że Ksiądz, którego oglądałam dzisiaj na video
urodzony jest 11 grudnia.

M.
Ewo! Ciarki przeszły mi po plecach..., ale czekaj, czekaj
- jaką dzisiaj mamy datę?

E.
Olśnienie przyszło szybko. Dziś mamy 11 grudnia.

M.
O! Ja Cię... . O jakim księdzu mowa??? To już nie pierwszy
raz taka sytuacja zdarza się w Twoim życiu, ale to Ty
zadecydujesz- kiedy i o czym masz napisać. Prawda?

E.
Prawda:-), choć tak na prawdę nie ja, lecz Bóg...,
no może trochę i ja decyduję:-), mówiąc każdego dnia
i wieczora - "Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi..."

12 grudnia 2016

M.
Mam prośbę. Czy możesz coś dopisać?

E.
Tak:-). A o czym?

M.
Tak sobie myślę, że jest tak wielu księży, którzy nie udają
i nie są przebiegli..., tylko...

E.
..., tylko Panu Bogu dziękować, że tacy jeszcze są.

M.
Tak. Masz rację:-). Tylko Panu Bogu dziękować. 
To tylko tyle z mojej strony.

E.
Dziękuję Tobie:-)


środa, 17 sierpnia 2016

Wizja..., 2016



M.
Czekałem na Ciebie- z nadzieją, że w końcu zaczniesz pisać.
Wiem, że ostatnio byłaś zajęta więcej, niż kiedykolwiek,
a jednak..., znalazłaś czas, aby coś napisać.
Napisać o tym, o czym zapowiadałaś już wcześniej, bo
o tym nie opowiadałaś mi.
Opowiadaj Ewo:-)

E.
Witaj:-). To był koniec kwietnia, tego roku. Kładłam się
już spać. Było przed 24:00, tak może 23:50. Siadłam
na swoim łóżku, tuż obok poduszek. I nagle zobaczyłam
("wizja wyobrażeniowa"), ale to było coś więcej- nawet
nie potrafię tego nazwać..., że w moją stronę Ktoś idzie...

M.
Kto to był?

E.
To był Pan Jezus. Podążał w moją stronę- od strony
południowej. Miał rozpuszczone, gęste, ciemne (prawie czarne)
włosy, takie pofalowane, jak się nosi przez cały dzień
warkocze, a później- kiedy rozplata się je- to włosy tak
właśnie wyglądają. Miał na sobie długą suknię- jasną
- chyba szarą, długie rękawy- rozszerzane- przy dłoniach.

M.
Był sam?

E.
Nie. Za nim szła Matka Boża Kodeńska. Podeszli bliżej mojego łóżka. Pan Jezus popatrzył na mnie, tak samo zrobiła Matka Boża. 
Pan Jezus patrzył tak delikatnie, aby mnie nie wystraszyć,
bo Jego wzrok jest bardzo przenikliwy.

M.
Ewo, ale Ty codziennie patrzysz w oczy Panu Jezusowi
i już nie lękasz się tak, jak na początku...

E.
To prawda, ale to spojrzenie było bardziej inne- takie
bardziej rzeczywiste, niż Pan Jezus ma na obrazach.

M.
Mówił coś do Ciebie?

E.
Najpierw usiadł na brzegu łóżka. Ja- przy poduszkach, a
On- z drugiej strony. Matka Boża podeszła bliżej,
uśmiechnęła się, ale nic nie mówiła. Pan Jezus popatrzył 
jeszcze raz na mnie i powiedział:
"Przyszliśmy, aby powoli przygotowywać Cię do śmierci."
Kiedy mi to powiedział- wstał i gdzieś poszli.

M.
I co Ty na to?

E.
Nic nie odpowiedziałam.

M.
Ewo, a może Ty źle zrozumiałaś? Może Pan Jezus powiedział:
"...przygotować do śmierci."

E.
Nie. Dobrze pamiętam, że usłyszałam- "przygotowywać...".

M.
Niesamowite!!! I później różnie się czułaś. Powiedziałaś mi, 
że już przeszłaś "śmierć" i nawet nie wiedziałaś, jak ją
nazwać... . Czy dzisiaj już wiesz, jak ją można określić?

E.
To była próbna "śmierć", przygotowująca mnie do tego,
co będzie tak na prawdę. Postaram się kiedyś o tym napisać,
o ile Bóg mi na to pozwoli .

M.
A jeszcze tak na koniec powiedz coś więcej o cyfrze "69",
cyfrze- która wyszła po zsumowaniu na zakończenie Twojego,
pierwszego "Blogu". Proszę..., bo tym wiedziałaś już
o wiele wcześniej...

E.
To prawda. "69", to cyfra mówiąca, że Bóg dał mi tyle lat
życia..., ale czy ludzie pozwolą na to, aby tyle lat żyć...?
Tak "po ludzku" powiem, że myślę, że nie pozwolą.

M.
Wszystko jest w rękach Boga, a nie ludzi.

E.
Prawda:-)

M.
A czemu Bóg miałby Ci dać "69"  lat życia?

E.
Pan Jezus miał 33 lata, gdy umierał na krzyżu. Bóg chciałby
mi dać 2 razy więcej.
33 + 33 = 66

M.
Zgadza się..., a te trzy lata, to za co?

E.

1 ROK - za "ROK WIARY".
2 ROK - za "ROK NADZIEI".
3 ROK - Za "ROK MIŁOŚCI".

33 + 33 = 66 + 1 + 1 + 1 = 69

M.
Wiem, że już idziesz spać, ale zapytam - tak na zakończenie
dzisiejszego "postu". Czy teraz będziemy częściej się
spotykać na tym "Blogu", bo wiem, że teraz będziesz miała
więcej czasu...?

E.
Napiszę jeszcze raz. O ile mi Bóg mi na to pozwoli, to tak.

M.
Acha. Wszystko zrozumiałem. Dziękuję i dobranoc Ewo:-)

E.
I ja dziękuję:-). Dobranoc i Tobie:-)






czwartek, 21 lipca 2016

Niezapomniana lekcja...



E.
Witaj:-). Dziś opowiem Ci o niezapomnianej lekcji...,
lekcji religii..., czasy Szkoły Podstawowej.

M.
Witaj Ewo:-). Opowiadaj:-)

E.
Przyszliśmy na lekcję religii, usiedliśmy w ławkach.
Po chwili ksiądz zaczął sprawdzać obecność i kiedy
powiedział moje imię i nazwisko- odpowiedziałam:
- Jestem (na lekcji religii),
- Nie byłam (w Kościele na Mszy Świętej),
- Mam (zeszyt).
Spojrzał na mnie i powiedział:
"To już drugi tydzień po kolei, kiedy nie byłaś Ewo na
Mszy... . Dlaczego nie byłaś?"
Bo byłam chora- odpowiedziałam. Usłyszałam kolejne
pytanie:
"Ty nie za często chorujesz? Tydzień temu mówiłaś to
samo...".
Nie za często- odpowiedziałam.
"Za często, za często".
Nie za często- odpowiedziałam po raz kolejny.
"Za często chorujesz. Ty już Ewo niedługo umrzesz."

M.
Przepraszam, że przerwę... . Tak powiedział Ci ten ksiądz???

E.
Tak powiedział, jak napisałam.

M.
Brak mi słów... . I co Ty na to???

E.
Nic Mu na to nie odpowiedziałam.

M.
A Twoje koleżanki, koledzy...?

E.
Milczeli. Bali się Go.

M.
Ale Ty nie bałaś się Jego, prawda?

E.
Prawda. Po chwili jeszcze raz powiedział:
"Ewo, Ty niedługo umrzesz. A kiedy umrzesz, to kupię
Tobie piękną trumnę..".

M.
Ewo znam Cię i wiem, że mówisz prawdę..., ale nawet
w mojej głowie nie mieści się to, o czym piszesz...

E.
Prawdę napisałam. Tak było, ale po tym, co mi powiedział,
nie milczałam już. Powiedziałam Mu takie oto słowa:
Nie potrzebuję księdza łaski. Mam matkę i jeśli będzie
taka potrzeba, to Ona kupi trumnę. Chciałam coś jeszcze
powiedzieć, ale ksiądz mi przerwał i powiedział:
"Ewo- Twoja matka jest biedną wdową. Nie stać Ją będzie...
Ja- kupię Tobie piękną i drogą...". 
Stać moją matkę na kupienie mi "pięknej i drogiej trumny".
Moja matka pracuje. Stać ją!!!
"A ile tam Ona zarabia...? Nie będzie Ją stać..."; dodał.
Stać Ją będzie! Mam jeszcze rentę po Ojcu!!!

M.
Dobrze mu powiedziałaś:-). Brawo! I co było dalej?

E.
Rozpoczęła się lekcja religii, którą pamiętam do dziś!!!

Kiedy wyszłyśmy z tej lekcji, jedna z koleżanek powiedziała
mi tak:
"Jak śmiał tak mówić do Ciebie???!!! . Nie mogłaś mu coś
powiedzieć...?"
Daj sobie spokój. Nie sobie gada- odpowiedziałam.

M.
Ja bym mu też coś powiedział..., nawet i teraz, ale znając
Cię- wiem, że nie pozwolisz..., i słów by mi nawet nie
brakowało!

E.
Daj sobie spokój. Powiesz mi poza "Blogiem".

W następnym "poście" opowiem Ci o wizji, jaką miałam
pod koniec kwietnia, tego roku.

M.
Ok:-)

P.s.
I Ty Ewo nie zasługujesz na miłość Boga, na miłość Jezusa???
Takie doświadczenia, słowa..., które słyszałaś...
Słowa, które nie tylko "ranią", ale mogą też "zabić".
Jak tak można mówić??? Jak??? Usłyszeć tak bolesne
słowa od drugiego człowieka..., od bliźniego Twego...,
od księdza...? Ale nie ma się co dziwić... . 
Wiele już napisałaś..., a ile jeszcze- nie... (?)

E.
Dziękuję:-), bardzo dziękuję:-))

M.
P.s.
I jeszcze jedno. Czy tak ma wyglądać "miłość bliźniego"?
Jak Inni ludzie potrafią Kogoś skrzywdzić, "zranić"
i "zgnoić" (cóż za słownictwo...?) i nie tylko rodzina,
sąsiedzi, nauczyciele, władza..., ale też i ksiądz/ księża.

BRAK MI SŁÓW.



poniedziałek, 4 lipca 2016

Ostatnie dni czerwca...



M.
Witaj Ewo:-)), ale nas tu bardzo dawno, dawno temu nie 
było....

E.
Witaj:-). Tak to prawda. Złożyło się na to wiele spraw...,
niekoniecznie wesołych..., może kiedyś o tym napiszę;-)

M.
"Ostatnie dni czerwca...", tak brzmi tytuł dzisiejszego
"postu". Tak sobie myślę, że chodzi o dokończenie 
roku 2014... . Czy tak?

E.
Tak. Czasami będę pisać krótko i nie dlatego, 
że nie pamiętam, ale widocznie tak musi być.

25. 06. 2014

E.
Tego dnia- na Mszy Świętej był inny ksiądz, którą zresztą 
tę Mszę odprawiał. W swoim kazaniu powiedział min.
"że ludzie gadają na księży..., że za nich się nie modlą...,
i czy byliby w stanie podać Im rękę...?"

M.
W ramach przeprosin- tak, jak Ty to Ewo zrobiłaś...
Czy tak?

E.
Sam powiedziałeś:-)

M.
Czyli odpowiadają jeden drugiemu, co w ich życiu się
wydarzyło?

E.
Tak..., ale nie tylko...

M.
A co takiego jeszcze robią?

E,
A to już za chwilę:-)

26. 06. 2014

E.
Tego dnia też byłam na Mszy Świętej. I dziś odprawiał
Mszę Świętą ten sam ksiądz, co pisałam poprzednio.
Ksiądz w kazaniu mówił o różnych ludziach.
Tego dnia był ostatni dzień oktawy "Bożego Ciała".
Ks. Proboszcz podziękował wszystkim, którzy chodzili
na oktawę.

W tym roku (2016),  w święto "Bożego Ciała",
kiedy wszyscy wychodzili na procesję- ks. Wikary 
powiedział takie oto słowa:
"że idą nieść świadectwo wiary dla tych ludzi, którzy
oddalili się od Boga (lub od Kościoła ).

M.
A powiedz mi Ewo, co oprócz tego "niesienia wiary..."
zrobili księża z Twojej parafii?

E.
Może i dla Kogoś zrobili, ale dla mnie- chyba nie pomogli... 

Może się modlą..., tego nie wiem.

M.
Jakby się modlili, to by coś też robili. Ewo- powiedz
wprost- oni nie zrobili nic dla Ciebie, abyś powróciła
do Kościoła, bo mimo tego, co robią (niekoniecznie
dobrego), doskonale o tym wiemy..., to z Panem Bogiem
jesteś nadal blisko. Nawet sobie nie wyobrażają jak!!!

E.
Tak, to prawda:-) i nie tylko z Panem Bogiem...

M.
Otóż to;-):-)

E.
Ks. Wikary powiedział też takie słowa:
"Niektórzy mają tak wielką miłość Pana Jezusa (jak
niedokładnie napisałam, to ks. Wikary zapewne mnie
poprawi)..., ale nie zasługują na Tę miłość".

Panie Jezu dziękuję, że tak bardzo miłujesz księdza
Wikarego..., że udało Mu się zostać kapłanem, za te
Jego wieloletnie piesze pielgrzymki do Częstochowy
- od Jego najmłodszych lat (wielki wysiłek- mogę tylko sobie
wyobrazić- nigdy nie byłam na takiej pielgrzymce).
To miły człowiek, ale za bardzo żyjący i działający
pod "dyktando" ks. Proboszcza.

M.
Ewo, a skąd Wiesz, że jest miły...?

E.
Rozmawiałam z Nim przez telefon.

M.
On do Ciebie zadzwonił?

E.
Nie. To ja zadzwoniłam. Niebawem powiem w jakiej sprawie...,
albo tylko Tobie, albo też na "Blogu". Zobaczymy,
jak będzie...

I na zakończenie tego "postu" smutną wiadomość chcę
przekazać...

M.
Zależy dla kogo... . Dla niektórych może być radosną 
informacją...

E.
To prawda. Dobrze powiedziałeś.

Szykują zamach na papieża Franciszka i to prawdopodobnie
w Polsce.

M.
Nie jestem zdziwiony tą informacją, bo kiedy się o tym
dowiedziałaś- od razu mi powiedziałaś. A pamiętasz,
od kiedy o tym wiesz i kto szykuje ten zamach?

E.
Niedokładnie, ale gdzieś datę sobie zapisałam. Jak znajdę,
to napiszę. A odnośnie zamachu..., domyśl się proszę,
bo nawet w mojej głowie (czasami) takie wiadomości
się nie mieszczą... . Co się wyprawia na tym świecie...
Brak mi słów.

M.
Rozumiem i dziękuję. Mi też brak słów.

P.s.

M.
Zaczekaj chwilkę. Każdy z nas zasługuje na miłość 
Pana Jezusa- mniej lub więcej..., ale zasługuje.
A Ciebie skoro Sam wybrał, to wydaje mi się, że bardzo
zasługujesz. I jeszcze jedno. To, co Ty dobrego otrzymałaś
dobrego od Pana Jezusa i nie tylko- każdy z nas chciałby
dostać, ale jak przeżywasz duchowe sprawy i te ludzkie,
to mało kto chciałby je przeżywać i niewielu ludzi
chciałoby się z Tobą zamienić. Niech Ci nie zazdroszczą.
Zamiast pomóc- "dolewają oliwy do ognia" lub nic
nie robią! Zupełnie- NIC!!!

E.
Dziękuję za te słowa.

sobota, 28 maja 2016

Bogaci i biedni...



M.
Witaj:-)... i bardzo dobrze, że taki temat:-).
Dziękuję, że zgodziłaś się o tym napisać:-))

E.
Nie ma za co. Witaj:-).
Dziś parę słów o biednych i bogatych.

Po 1- sze są biedni i źli, i dobrzy.
Po 2- ie są bogaci i dobrzy, i źli.
Nie "trzymam się stereotypów", ale to prawda, że nie
lubię, gdy pewne sprawy zmienia mi ktoś "na siłę".
Jestem za zmianami, ale nie wszystkimi i nie tymi, które
mi tylko pasują, ale które mają jakąś wartość i nie myślę
o wartościach materialnych.
Tym razem nie wypowiem się na temat "Przykazań", 
a wspomnę "o bogactwie" wspomnianym w dzisiejszej 
"Ewangelii". Trochę czytałam książek (różnych),
a i z "Księgi Świętych" można się nieco dowiedzieć na 
temat bogactwa. Komu ludzie oddawali to bogactwo... (?)

M.
No, właśnie! Komu??? Nie pytam Cię Ewo- odpowiedź znam.

Zastanawia mnie jedno, jak Ci bogaci mogą słuchać tego
ze stoickim spokojem, gdy Ktoś im mówi: "Sprzedaj
ten drogi samochód. Rozumiem, że jest Ci potrzebny.
Kup sobie tańszy. Po co taki drogi? Sprzedaj tę willę
z basenem, a kup sobie tańszy dom" i wiele, wiele innych
przykładów można byłoby podać..., ale jak tu się rozstać
z tym wszystkim? I nie myślę tylko o księżach, ale też
o ludziach świeckich.

Kiedy Pan Jezus nauczał, to czy miał pałace czy dworki?
Nie. On nauczał- chodząc "przez miasta i wsie". Zatrzymał
się u kogoś na noc, a może gdzieś w jakimś szałasie
przenocował i następnego dnia wyruszał do innych
miejsc, do innych ludzi, aby mówić o Bogu i innych
sprawach...., sprawach- dotyczących nieba i życia wiecznego.

28. 05. 2016

E.
Post ten piszę już przez kilka dni..., ale...

M.
..., ale dziś go dokończymy?

E.
Oczywiście, że tak:-)
A teraz przytoczę zdania, które ostatnio przeczytałam.

"Dobrzy biedni i źli bogaci. Niestety, niektórzy ochoczo powołują się przy tym na Ewangelię. Co więcej, chcieliby aby zawsze tym, którzy nie mają nic, lub mają niewiele przysługiwały przywileje i szeroko rozumiana pomoc socjalna."

M.
Znam cały ten tekst i rozumiem Cię doskonale, 
dlaczego akurat przytoczyłaś te słowa..., które napisał
ksiądz. Przykre:-((

E.
Kolejny cytat jest taki:

"Szczególny głos Boga w obronie najuboższych brał się na przestrzeni dziejów z ich wykluczenia, krzywdy, jaką 
wyrządzali im bliźni, uniemożliwiając spokojne życie i zarabianie na chleb. 
Nigdzie jednak w całym Piśmie świętym nie znajdziemy
pochwały próżności, niegospodarności, 
czy życia na koszt innych."

"Próżność", "niegospodarność" oraz "życie na koszt innych"
- to cechy osoby/ osób nie mających środków do życia,
a korzystający z "pomocy socjalnej".

M.
Brak słów!!!

E.
Dawno temu dowiedziałam się o pewnej książce
- "Pokusy kapłańskie", którą napisał ks. ks. Janusz Mastalski.
W niej można dowiedzieć się nie tylko o "pokusach", ale jak
z nimi walczyć. Zacytuję te pokusy:
1) Niereformowalność, 
2) Pogarda, 
3) Nieomylność, 
4) Patrzenie z góry na innych,  
5) Ucieczka przed samooceną, 
6) Odwoływanie się do swojego statusu, 
7) Apodyktyczność, 
8) Szukanie uznania, 
9) Otaczanie się pochlebcami, 
10) Karierowiczostwo.

O tej książce dowiedziałam się ze strony internetowej


  Przeczytałam całe streszczenie, ale zastanawiające są
słowa:


"Jednak najbardziej denerwuje u księży zarozumiałość
i obnoszenie się ze swoim bogactwem, a także podkreślanie, 
kim są."

M.
Nic dodać, nic ująć. Smutne:-(

E.
Nie miałam o tym pisać..., ale zapytam Ciebie...
Czy znalazłeś w "Nowym Testamencie",
że Jezus namawia swoich Apostołów, aby molestowali
dzieci i młodzież, aby ich rozpijali, częstowali papierosami?

A może znalazłeś tam, że Apostołowie mają jedne dzieci lubić 
i głaskać po głowie, a inne nie..., "bo nie da się 
wszystkich dzieci lubić"? A może...

M.
Pan Jezus nie wyróżniał Nikogo.
Moja odpowiedź na Twoje dwa pytania brzmi- NIE.
NIE ZNALAZŁEM.

E.
I ja nie znalazłam.

A teraz opowiem, co wczoraj przed snem mi się przytrafiło.
Znowu otworzyłam "Nowy Testament". Nie szukałam
jakiejś specjalnej strony. Otworzyłam, "jak popadnie".

M.
i co tym razem znalazłaś?

E.
Znalazłam takie strony:
1 Tm 6,1 - 11
1 Tm 6,12 - 21

Są to:
"Niewolnicy i panowie".
"Przestrogi przed pychą i chciwością".
"Zachęty do wiernej służby".
"O właściwym korzystaniu bogactw z tego świata".

I:
"O Tymoteuszu, pilnuj bardzo troskliwie depozytu [prawd
wiary]! Unikaj jałowych dyskusji i wzajemnie wykluczających
się teorii, które są wyrazem rzekomej mądrości. Łudząc
się posiadaniem takiej mądrości, niektórzy już odpadli
od wiary. Łaska [Boża] niech będzie z wami!"

M.
Niesamowite. Dobranoc:-)

E.
Dobranoc:-)


środa, 4 maja 2016

Nareszcie...



M.
Nareszcie Jesteś:-). Witaj:-)

E.
Witaj:-)

M.
Jak się czujesz?

E.
Różnie- raz tak, raz inaczej..., ale powoli... . Wiem,
że będzie dobrze.

Powinnam już dawno to zrobić..., ale zrobię to dziś.
Pragnę podziękować ks. dr Eugeniuszowi Piotrowskiemu
i s. Jadwidze Borowskiej SNMPN oraz dla
Wydawnictwa Diecezjalnego i Drukarni w Sandomierzu
za wydanie książeczki - "Tajemnice Różańcowe
- ROZWAŻANIA". Dziękuję też dla śp. papieża
Jana Pawła II za słowa zamieszczone w tej książeczce,
ale przede wszystkim dziękuję Panu Bogu w Trójcy
Przenajświętszej i Matce Bożej.

M.
I ja dołączam się do tych podziękowań, bo też już mam
tę książeczkę.

E.
A teraz zmienię temat... . Chcę opowiedzieć Ci, co ostatnio
przytrafiło mi się. Kładłam się już spać i chciałam coś
jeszcze pokazać mojemu Bratu. Nie wiedziałam co...,
i nagle pomyślałam, że pokażę Mu "Nowy Testament"....

M.
Ten, który dawno temu dostałaś od księdza?

E.
Dokładnie ten sam. Najpierw pokazałam okładkę, a później
ze 2- 3 pierwsze strony. Później nie szukając jakiejś
specjalnej strony- otworzyłam "Testament". Już wtedy
wiedziałam, że to nie przypadek.

M.
Co tam zobaczyłaś?

E.
"EWANGELIA WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA".
Mt 6,5 - 18

Na tych stronach zobaczyłam:

Modlitwa: 6,5 - 15
Posty: 6,16 - 18
Dobra trwałe: 6, 19 - 24
Niewłaściwe troski: 6,25 - 34

Nie jedna Osoba mogłaby powiedzieć czy też pomyśleć
- "A cóż to takiego???" 
Mój błąd nie raz polegał na tym, że gdy dostaje takie
natchnienie- nie od razu o tym piszę:-(

M.
Wierzę Ci na słowo. Wiem, że musi być coś jeszcze...

E.
To prawda. To było pod koniec kwietnia. Na drugi dzień
czytając komentarze do "Ewangelii", było właśnie o tym.
To nie jest przypadek. To jest prawda.

M.
Dawno już mówiłem, że to nie przypadki. Pan Jezus
mówi Ci o wiele wcześniej o tym, co będzie już niebawem
w "Ewangelii", ale nie tylko o tym. Pisałaś o tym na 
innym "Blogu". To już nie pierwszy raz.

E.
To nie wszystko..., ale o tym już niebawem:-)

5. 05. 2016

E.
Wczoraj napisałam, że to nie wszystko... . Pewnie, że nie...
Kiedy pisałam o swojej mamie- wspomniałam, że mówiła,
"że jakby było coś trzeba naprawić w niebie, to by poszła
tam, gdyby była taka drabina..., chociaż z jedną poręczą...".
Napisałam wtedy, że ja musiałabym się zastanowić
czy też zrobiłabym tak samo, jak moja mama.
I to była prawda- tego dnia, w którym pisałam.
Mam "lęk wysokości".

M.
Tak, to prawda, ale Ty już Ewo przeszłaś taką próbę
(w ubiegłym roku). I chociaż to nie były "schody do
nieba"- Ty przeszłaś tę próbę. Zresztą nie tylko taką:-)

E.
Pan Jezus sam mówił- "Nie lękajcie się". Kiedyś 
przytoczyłam słowa św. Bernadetty" o "tajemniczych
schodach". Napisałam też wtedy coś od siebie. 
Dziś napiszę tak:

Nie ma co się "lękać" i po co mi poręcze, 
gdy ze mną będzie szedł i trzymał mnie za rękę
- mój Brat- Pan Jezus. Warto iść. Iść do "niebios bram",
"bo tam znajdę bogactwo wszystkiego, co wzniosłe,
niezgłębione i cudowne. Bo tam znajdę radość bez smutku,
która zawiera w sobie wieczne szczęście... . Będzie to
szczęśliwa wieczność, wieczne trwanie w radości Pana
naszego, Boga."

Św. Augustyn powiedział nie jedno zdanie i ja dziś jedno
z nich za Nim powtórzę:

Jak jeleń pragnie wody źródlanej, tak dusza moja
pragnie Ciebie, o Boże. Amen.

M.
"Myśli o niebie". Ładna jest ta modlitwa. Dziękuję:-)

E.
Dziękuję:-)

czwartek, 28 kwietnia 2016

Inne rozmowy...



E.
Witaj:-)

M.
I ja cieszę się bardzo, że znowu się tu spotykamy:-))

Mówiłaś mi, że już nie raz miałaś ochotę, aby przestać
pisać..., mówiłaś też o tym Panu Jezusowi. Co takiego
(jakieś dwa tygodnie temu) powiedział Ci Pan Jezus
lub inaczej- co takiego usłyszałaś?

E.
Usłyszałam słowa Jezusa - "Nie rezygnuj. Pisz dalej". 
Mogłoby się niektórym wydawać, że przychodzi mi to 
ot tak lekko sobie. Piszę dość wolno na klawiaturze i nie raz
sama sobie się dziwiłam, że tyle napisałam. 
Poza tym nie jest mi łatwo pisać o tym wszystkim...,
ale, jak już powiedziałam "A", to i powiem "Z". 
Dokończę to, co zaczęłam. 

I ja przechodzę tzw. "ciemne noce". Takie same lub
podobne, jakie były u s. Faustyny Kowalskiej...,
i to już nie pierwszy raz. Czuję jakąś pustkę i w środku
i na zewnątrz..., i to już nie pierwszy raz...
Patrzę na obrazy..., nadal widzę, że na nich jest Pan Jezus,
ale jakoś tak 'dziwnie' się czuję...

M.
A skąd wiesz o "ciemnych nocach", skoro mówiłaś, że
nie czytałaś "Dzienniczka"?

E.
Nie czytałam. Kiedyś czytałam życiorys s. Faustyny
i była o tym mowa. Czuję też jakiś 'dziwny' ból...

M.
Mam pytanie. Czy i Tobie Pan Jezus przypomina Twoje
grzechy?

E.
Tak..., ale zaraz, zaraz, a skąd Ty o tym wiesz?
Nie mówiłam tego Tobie.

M.
Przejrzałem "Księgę życia", a teraz czytam tę książkę.
Ciekawe sprawy opisuje tam św. Teresa z Avilli...,
np. kiedy można zobaczyć czy myśli przychodzą od
Pana Boga czy też nie. Zacznij ją Ewo czytać od początku...

E.
Nie obiecuję, ale może tak zrobię... . Z początku to 
przypominanie było dla mnie trudne, ale teraz już inaczej
je przyjmuję..., może nie zawsze z pokorą..., ale inaczej.

A teraz o czymś innym...
Ewa nie byłaby Ewą gdyby czegoś nie sprawdziła... .
Może Inni znają się lepiej...

M.
O czym mówisz?

E.
W ubiegłym roku zadzwoniłam do jednego Księdza
(w Polsce)- Księdza, którego nie znałam i zapytałam, jak 
to jest z chodzeniem do Kościoła w tym czasie, gdy jest
Msza Święta, np. "Gregorianka"- tylko dla Tych,
którzy ją zamawiają. Zapytałam też czy inni ludzie mogą
przyjść na taką Mszę... . Ten Ksiądz powiedział mi,
"że inni też mogą przychodzić". Powiedziałam, że zdawałam
sobie sprawę z tego czyja i jaka to Msza oraz o tym, że
ks. Proboszcz z mojej parafii był niezadowolony i wspomniał
o tym podczas kazania. Nie mówiłam, co takiego powiedział.
Zapytałam- czy ks. Proboszcz miał prawo w taki sposób
mówić i w taki sposób zachowywać się. Ten Ksiądz
odpowiedział mi, "że ks. Proboszcz z mojej parafii
nie miał takiego prawa. Każdy może przyjść do Kościoła
- kiedy zechce, a to czy tylko pomodlić się w nim
czy też zostać na Mszy Świętej". Powiedziałam, 
że zdawałam sobie sprawę z tego, że czasy się zmieniły
i wiele ludzi chce być samemu na takiej Mszy (ewentualnie
ze swoimi bliskimi. 
Powiedziałam też, że kiedyś przychodzili wszyscy
i nikt nie był zdziwiony...

M.
Tak..., a dziś- "płacę i wymagam". I co na to ten ksiądz
odpowiedział Ci?

E.
Powiedział- "że to nie ma nic do rzeczy. Mogła pani 
pójść- kiedy tylko pani chciała. Kościół jest dla wszystkich".
Dodał jeszcze, "że nawet jeśli ks. Proboszcz tak pomyślał
- nie miał prawa niczego mi sugerować, mówić wprost
czy też kogokolwiek wyganiać z Kościoła".
Pytałam też o inne sprawy, ale o nich napiszę 
w innym "poście".

M.
Acha, rozumiem. Dobranoc, bo wiem, że już idziesz spać:-)
Do usłyszenia:-)

E.
Do usłyszenia i dobranoc:-)



wtorek, 19 kwietnia 2016

Niedziela IV wielkanocna...




17. 04. 2016

M.
Witaj Ewo:-). Trochę nas tu nie było, prawda?

E.
Witaj:-). Prawda. Do napisania dzisiejszego "postu"
zmobilizowało mnie kazanie obecnego ks. Wikarego.
Nie pisałam wcześniej, ale w tamtym roku była zmiana
Wikariuszy..., ale o tym poza "Blogiem" mówiłam Ci już.

Dziś Kościół katolicki obchodzi "Niedzielę IV wielkanocną",
ale też "Niedzielę Dobrego Pasterza".
Jakim Pasterzem był sam Pan Jezus- każdy o tym wie..., 
nawet małe dzieci. Jacy byli Apostołowie- też wiemy...,
a jacy są obecni Apostołowie- księża- pisałam o tym
nie raz w swoich "Blogach".


Dziś ks. Wikary mówił o Dobrym Pasterzu..., ale też mówił
o ludziach, jacy są..., że plotkują na księży, że za nich się
nie modlą..., i.t.d., i.t.p. Słyszę to już nie pierwszy raz
i nie tylko od tego księdza. W sumie i tak miałam ten 
temat poruszyć, ale przyszedł (chyba) właściwy moment.

To, co opisuję w swoich "Blogach", to nie plotki
- to jest moje życie i to, co w nim się wydarzyło. 

M.
Dokładnie. Piszesz prawdę.

E.
Wspominałam, że 12 marca po raz pierwszy przyszłam
do Kościoła. Nie napisałam z jakiego powodu.
Tego dnia wróciłam z Sądu Rodzinnego, gdzie toczyła
się II sprawa z moim niepełnoletnim (wówczas) synem.

Sprawę podała Policja..., za znęcanie psychiczne i bardziej
fizyczne mojego syna nad moją mamą i bardziej psychiczne
nade mną- głośna muzyka, wulgaryzmy, obleśne słowa,
popychanie, bicie, i.t.p. Tego dnia pogodziliśmy się
w Sądzie. Przeprosiłam swojego syna i podałam mu rękę,
bo i ja mu też trochę powiedziałam... . Syn dostał kuratora.
Na drugi dzień wyśmiewał się ze mnie (do mojej mamy),
mówiąc: "Ale twoja córka durna jest. Przeprosiła mnie
i podała mi rękę, to i ja podałem..., ale ja jej nie przeprosiłem,
nie powiedziałem słowa <<Przepraszam>>".

Czułam tego dnia silną potrzebę, aby pójść na Mszę Świętą.
Cieszyłam się, że wszystko się dobrze ułoży... . Chciałam
podziękować za to Bogu. Tak, jak pamiętasz- byłam na
2- iej Mszy Świętej, którą odprawiał ks. Proboszcz.

Pewne małżeństwo zamówiło Mszę- tzw. "Gregoriankę".
Byli na tej Mszy obydwoje i jeszcze jedna pani- ich
sąsiadka. To małżeństwo- to ktoś sprawujący władzę
w mojej miejscowości. Msza kosztowna i tylko dla
najbliższych...

M.
Nie mów Ewo tak...

E.
Nie oczekiwałam, że ks. Proboszcz przyjmie mnie z otwartymi
rękami..., ale to, co powiedział- było dla mnie wielkim
zaskoczeniem. Na jednej z wizyt w moim domu
- ks. Wikary powiedział pewne słowo, które słyszałam
i wiedziałam, że nie jest przychylne, ale tak dokładnie
nie wiedziałam, co ono oznacza... . Sprawdziłam w 
słowniku.

I kiedy ks. Proboszcz mnie zobaczył- nie był zachwycony...
Powiedział kilka słów o "Ewangelii", ale dodał:
..."że są ludzie, którzy uparcie trzymają się jednej idei...".
Powiedział te słowa z ironią, z szorstkością wypowiedzi.

Nie musiał mi tego tłumaczyć- wiedziałam, co takie
określenie oznacza...

M.
Ja- też wiem, co ono oznacza. Mówiąc tak, porównał Cię
do "oszołoma"... . 
Powiedział tak dlatego, że przyszłaś na Mszę Świętą???
Powiedz, że to nieprawda...

E.
Prawda. Co oznacza słowo "oszołom"..., sam zobacz...


Oszołom- 1. pot. «człowiek ślepo podporządkowany 
jakiejś idei i wierzący w nią bezgranicznie»

http://sjp.pwn.pl/sjp/oszolom;2496828.html


M.
To niemożliwe, co Ty mówisz... . W głowie się to nie
mieści..., że niby nie wolno przyjść na Mszę Świętą...,
bo to "Gregorianka", bo to "władza" ją zamówiła.
O czymś takim jeszcze nie słyszałem..., brak mi
słów..., chociaż- nie. Powiedział bym kilka, ale znam
Cię i wiem, że takich słów zabroniłabyś- mimo tego,
gdybym Cię o to poprosił...
Mylę się?

E.
Nie mylisz się. Dobrze napisałeś- zabroniłabym.

M.
Powiedz mi, czy w czymś pomógł Ci ks. proboszcz?

E.
Tak. Pomógł mi  pewnej sprawie, ale nie dziś. ..
Przyjdzie czas, to napiszę o tym...

M.
Rozumiem. Mam pytanie i mam już na nie swoją
własną odpowiedź. Zapytam Ciebie.
Powiedz mi, czy Twoim zdaniem - tak, jak napisałaś
- powinien wyglądać współczesny, "Dobry Pasterz"?

E.
Nie powinien. 
"Dobry Pasterz" zostawia wszystkie owce
(Czyt. Parafianie) i idzie w poszukiwaniu zagubionej
owcy. 

M.
A, gdy taka owca sama przyjdzie, to co robi "Dobry
Pasterz"?

E.
Nie wygania jej.

M.
Tak, ale też należy dodać, że zatrzymuje ją, nie rani.
Mało tego, "Dobry Pasterz" bierze zagubioną owcę
na swoje ramiona i niesie ją do stada..., ale wasz
ks. Proboszcz chyba nie dostaje kartek świątecznych
- wielkanocnych..., więc nie ma co się jemu dziwić...,
bo gdyby dostał ich wiele- zobaczyłby, jak Pan Jezus
to robił..., jak- na swych ramionach nosił zagubione
owce... . Może w "Seminarium Duchownym" tego 
nie uczyli, nie pokazywali... . 
Mam prośbę- wstaw Ewo taki obrazek:-). 

P.s.

M.
I jeszcze jedno. Wydaje mi się,
że ks. proboszcz mówiąc znaczenie tego słowa ("oszołom")
- myślał, że nie wiesz, co ono oznacza..., a nawet jeśli
dobrze go słuchałaś, to miał taką nadzieję, że zajdziesz
do domu i zapomnisz..., ale jednak pomylił się
- zapamiętałaś te słowa...

E.
Zapamiętałam. Inni nie słuchają..., albo zapominają. Odnośnie obrazka...,to mogę zrobić:-). 
Tobie ślę uśmiech, bo mnie wcale nie jest do śmiechu...






M.
Wiem z jakich powodów, ale dziękuje Tobie Ewo:-)

Nie mówię jeszcze dobranoc, bo za chwilę jeszcze 
wymienimy między sobą kilka sms- ów...

E.
Tak. Do usłyszenia....