13 czerwca 2014
ROZMOWA Z 'NIEZNAJOMYM'
E.
A teraz napiszę przebieg rozmowy z 'nieznajomym'.
Kiedy wsiadłam do samochodu, zapięłam pasy, a później
spojrzałam na tego Pana. Już po 1- szym spojrzeniu
- twarz tego Pana wydała mi się znajoma. Zastanawiałam
się już na samym początku, czemu ten Pan mi się zatrzymał...
Nie znałam Go, ani On mnie.
M.
Tak wiele Osób jest podobnych do siebie...
E.
Otóż to. Rozmowę zaczął ten Pan..., taką,
że raczej
nieznajomi - takich spraw nie poruszają...
P: Tak właściwie, to nie powinienem Pani zabrać?
E: Czemu tak Pan mówi?
P: Widziałem, jak Pani paliła papierosa..., a ja
- nie cierpię
'palaczy'!
E: To czemu Pan mnie
zabrał???
P: (milczał..., ani
słowa na ten temat)
E: A Pan nie palił?
P: Kiedyś tak, ale dawno temu rzuciłem to świństwo...,
miałem (... ) lat
(podał mi dokładny wiek, ale o tym
nie napiszę- Nikomu
to do szczęścia nie jest potrzebne),
ale w tym
momencie, kiedy podał mi swój wiek,
kiedy przestał
palić- znowu dziwnie poczułam się...
........................................................................................................
P: A proszę mi powiedzieć, co robiła Pani w tych stronach?
E: Byłam na cmentarzu. Dziś są mego Dziadka imieniny...
P: ..., a oprócz Pani Dziadka są też inni na cmentarzu z
Pani rodziny?
E: Tak.
P: A kto? Proszę mi powiedzieć...
E: Jest tam jeszcze mój Tato, dwie Babcie i jeszcze jeden
Dziadek.
P: Spojrzał na mnie...
------------------------------------------------------------------------
I w tym momencie poczułam, że ten Pan jedzie gdzieś bliżej,
niż ja. Zapytałam:
E: A Pan przypadkiem nie jedzie bliżej, niż ja...???
P: Nie. Nawet dalej...
E.
Miło nam się rozmawiało, ale przyszedł ten moment,
aby wysiąść z tego samochodu.
Zapytał:
P: A gdzie Panią podwieźć?
E: A tutaj może być...
E.
Pan jednak nie posłuchał mnie. Podwiózł mnie w inne miejsce.
Nie pytałam, czemu tak zrobił.
P: Podwiozłem Panią tutaj... . Zawsze będzie Pani miała
bliżej do domu.
E.
Znowu popatrzył na mnie... i tym razem, uśmiechnął się...
O nic nie pytałam..., ale znowu 'dziwnie' poczułam się.
Gdy miałam już wysiadać..., poprosił o jedną chwilę,
bo chce mnie jeszcze o coś zapytać...
Otworzyłam drzwi i zapytałam-
E: Słucham. Niech Pan pyta.
P: A proszę mi powiedzieć, czy ma Pani dzieci?
E: Tak. Mam syna.
P: A ile ma lat?
E: Ma lat 17. Chodzi do II klasy Liceum.
P: A co zamierza robić po skończeniu szkoły?
E: Zamierza iść na studia. Już w pierwszej klasie Liceum
był w tej
uczelni, do której zamierza iść.
Wierzę, że Mu się
uda.
P: Dziękuję.
E: To ja dziękuję Panu za podwiezienie. Dzięki Panu
zdążę jeszcze na
Mszę Świętą, bo dziś jest
"Różaniec
Fatimski". Do widzenia.
P: Do widzenia.
E.
Chyba jeszcze coś dodał, ale nie pamiętam:-(
Idąc do domu rozmyślałam nie tylko nad naszą rozmową,
ale przede wszystkim nad twarzą tego Człowieka...
Skąd ja Go znam???
M.
No, właśnie! Skąd Ewo znasz tego Pana, który
Cię podwiózł...? Skąd??? I raczej z nieznajomymi
nie
rozmawiasz w taki sposób…
E.
No, właśnie;-). Ten Pan nie był dla mnie ‘nieznajomym’.
To
mój były Pracodawca.
U Niego też długo nie pracowałam, ale rozstaliśmy się
ugodowo, bez zastrzeżeń.
Może kiedyś napiszę o tym więcej, ale na chwilę obecną- nie.
Nigdy przedtem nie pisałam, gdzie pracowałam i tym razem
będzie tak samo.
M.
Nie Utrzymywaliście ze sobą kontaktu?
E.
Nie. Nie widzieliśmy się przez 20- lat.
M.
I ten Pan Ciebie poznał? Inaczej wtedy wyglądałaś…
E.
Widocznie tak;-):-). Miał pewną „złotą zasadę”,
ale o niej,
może napiszę kiedy indziej…
M.
Dziękuję Tobie Ewo:-)
E.
Nie ma za co;-)
M.
Po 20- latach Kogoś rozpoznać... ???
To Ci dopiero "nie lada sztuka".
Chyba nie byłaś złym Człowiekiem, Pracownikiem,
Kobietą- skoro przez tyle lat o Tobie pamiętał;
skoro- po tylu latach Ciebie rozpoznał...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz