niedziela, 20 marca 2016
Dziwne...
E.
Witaj:-). Dziś opowiem o 'dziwnym' kazaniu ks. Wikarego.
M.
I ja Ciebie witam:-) i chętnie posłucham.
E.
Pewnego razu, a było to w czerwcu 2014 poszłam na
Mszę Świętą- tuż po poświęceniu obrazów.
Odprawiał ks. Wikary. Mówił też kazanie. Zawsze dzieci
zapraszał do Ołtarza. Tym razem- to On wyszedł do Nich.
Mówił piękne kazanie o Panu Jezusie..., gdy nagle
odszedł nieco "od tematu" i powiedział coś takiego:
"Np., gdy Was zdenerwuje jakiś kolega- no, nazwijmy
Go- powiedzmy Wacek, a Wy czujecie się niewinni.
Co wtedy pomyślicie??? No, niech nam On się teraz
nawinie- to my już mu damy..., powiemy Mu parę
słów, co o Nim myślimy..., i nagle- kolega Wacek
przychodzi do nas..., i mówi jedno słowo... .
<<PRZEPRASZAM>>. A my co na to? Tyle Mu
mieliśmy powiedzieć... . I co mówimy? Nic nie mówimy,
stoimy w milczeniu, bo nie wiemy, co powiedzieć...".
M.
Ale ja wiem, co powiedzieć. To kazanie było o Tobie Ewo,
że go przeprosiłaś, a on nie wiedział, co powiedzieć...
Szkoda, że Ciebie nie przeprosił..., że uważa się za
niewinnego; że jest księdzem- to nie wypada...?,
a może się bał??? Znam Cię i wiem, że nie planowałaś
tych "przeprosin". One wyszły "same z siebie". Prawda?
E.
Prawda. To Matka Boża mnie tam zaprowadziła.
Czy pamiętasz, jak w jednym ze snów wskazywała
na drzwi w zakrystii?
M.
Pamiętam.
E.
To tak, jakby miała mi powiedzieć- "Idź tam Ewo.
Poświęć obrazy i przeproś tego młodego człowieka.
Zaskocz Go. On też nie raz myślał, aby Cię przeprosić
..., ale...".
M.
..., ale bał się Ciebie???
E.
Nie mnie się bał.... . Kiedyś- na innym kazaniu powiedział,
że "ma większą śmiałość do ludzi uśmiechających się,
niż smutnych". Ciekawe- w jaki sposób podchodził
do ludzi- tych płaczących i smutnych, którzy żegnali
kogoś bliskiego...?
M.
Właśnie. Bał się Pana Boga, a w Tobie Ewo wyczuwał
Go, jak w żadnej innej osobie. Nie dokończyłaś swoich
myśli, dotyczących Matki Bożej...
E.
"..., ale nie wiedział- jak. Przeproś Go, bo to też biedne,
pokrzywdzone Dziecko. Ono zna te piękne trzy słowa
(niektórzy nazywają je <<magicznymi>>), ale nie
Wiedziało, jak to zrobić, jak te słowa wypowiedzieć.
Słowa te, to:
1. Dziękuję.
2. Proszę.
3. Przepraszam.
Zrób to. Będzie dobrze." Zrobiłam i nie żałuję tego.
Jest dobrze:-)
M.
Ewo;-). Ty też dałaś mu pseudonim. Napiszesz, jaki...?
E.
Tak:-). Często podchodził do mojej mamy, pytał o mojego
syna i, że kiedyś do nas 'wpadnie', ale mama nie
zapraszała Go więcej. Zapytała mnie, "czy ma Go zaprosić?"
Powiedziałam: nie. Zrozumiała. Dziś mają już inne fryzury,
ale dwa lata temu podobnie wyglądali, jakby chodzili
do tego samego fryzjera, a ten preferował jeden styl.
Wyglądali tak, jak- "Jacek i Agatka"
M.
Czy mowa o dwojgu z dawnej "Dobranocki"?
E.
Oczywiście, że tak:-)
M.
No, to ładnie wyglądali;-):-)
E.
Bardzo ładnie:-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz