środa, 24 lutego 2016

Rozmowa...



19. 02. 2016

M.
Witaj Ewo:-). Czy to już dziś napiszesz, choćby malutką
'część' rozmowy z ks. biskupem?

E.
Witaj:-). Tak, dziś opowiem, jak przebiegała rozmowa
z ks. Biskupem.

Usiedliśmy przy biurku i zaczęłam się rozglądać- to tu,
to tam... Ks. bp zauważył to i zapytał mnie:
"A co Pani się tak rozgląda?" Zastanawiam się, kiedy
przyjdzie ks. Proboszcz...., powiedziałam. "O jakim
Księdzu Pani mówi? Mówię o Księdzu z mojej parafii.
"A co Pani myśli, że ks. Proboszcz nie ma co robić,
tylko jeździć na spotkania do Kurii?!"

M.
I co Ty na to Ewo, jak się wydarł na Ciebie...?


E.
Nic. Milczałam. Po chwili jednak się ocknął i zapytał już
nieco spokojniej- "A czemu Pani tak myśli, że ks. Proboszcz
powinien tutaj przyjechać?" Wtedy opowiedziałam
o "kazaniu", jakie ks. Proboszcz mówił w Kościele-
"kazaniu", które nie tak dawno napisałam na swoim
"Blogu"- na tym "Blogu".
Zapytał mnie "skąd o tym wiem, skoro sama napisałam w liście,
że nie chodzę do Kościoła". Wytłumaczyłam to ks. Biskupowi.
Więcej nie pytał. Przyjął te wiadomości, a moje
wytłumaczenie zrozumiał...

M.
Powiedziałaś Mu, jak ks. Proboszcz Ci "pomstował"?

E.
Nie mówiłam, ale chyba o tym napisałam w liście.
Zaczęliśmy rozmowę od tego, o czym napisałam w liście.
Później ks. Bp powiedział mi, "że również otrzymał list
od ks. Proboszcza". Tak, wiem- powiedziałam.
Chciał jeszcze coś dodać lub zapytać, ale przerwałam
Jego myśli i powiedziałam- mogę nawet ks. Biskupowi
powiedzieć, co ks. Proboszcz napisał o mnie w tym liście...
Ks. Bp był zdziwiony tym, co powiedziałam.
Powiedział do mnie tak: "To prawda, co Pani mówi, że
ks. Proboszcz też ma zastrzeżenia do Pani. I Pani wie,
jakie to zastrzeżenia?" Tak. Nie chce przyjąć mojego
Syna do Komunii Św., bo nie mamy ślubu kościelnego,
a możemy mieć. Kolejna sprawa, to czepia się mnie,
że wróżę z kart- z kart klasycznych. I to jest prawda,
a właściwie była, bo już od roku nie wróżę. I tego
nie wypieram się - tak było, ale o tym zapewne ks. Proboszcz
nie napisał ks. Biskupowi, bo skąd o tym miał wiedzieć
- nikomu nie mówiłam. Ks. Biskup dowiaduje się
jako pierwszy. Kolejną sprawą, o którą mnie posądza
- to to, że zajmuję się "okultyzmem" i o tym też księdzu
Biskupowi napisał. "Skąd Pani to wie? Ks. Proboszcz 
powiedział Pani wprost?" Nie powiedział wprost, 
ale usłyszałam to na "kazaniach" głoszonych przez 
ks. Proboszcza, ale mało tego 'nastawiał' ks. wikarego, 
aby też takie "kazania" głosił- powiedziałam.

"A skąd Pani może wiedzieć, że te "kazania" były 
skierowane do Pani?"- zapytał. Bo księża patrzyli się na mnie.
" Nigdy nie zdarzyło się tak, że jakaś Osoba/by stały
obok Pani i słowa księży mogły być skierowane do tej
Osoby/Osób?" Owszem, było tak, jak ks. Biskup mówi,
ale te słowa były skierowane do mnie i mało tego,
ks. Proboszcz o tym wszystkim napisał ks. Biskupowi
w liście, który leży na biurku- odpowiedziałam.

'Dziwne' (wtedy) było dla mnie to, że ks. Biskup w
trakcie mojego mówienia - już na samym początku
podsunął ten list do siebie - myśląc, że ja go czytam
- mimo tego, że łatwiej byłoby go przeczytać ks. Biskupowi.
Owszem- nie byłoby dla mnie problemu, gdyż list
od ks. Proboszcza był pisany na klawiaturze komputera,
ale ja go nie czytałam- mówiłam to sama z siebie- to,
jak czułam. Ks. Biskup nalej nie dowierzał temu, co widzi
i słyszy i położył ten list na radio. Pomyślał
"Tu go Pani nie dojrzy i ciekawie, co teraz Pani będzie mówić,
gdy już nie będzie można zerkać na to, co jest tam napisane".
Uśmiechnęłam się do siebie i spojrzałam, co też
ks. Biskup robi... .Zauważył to i poprawił kartkę...
Najpierw położył ją tak, że pismo było na górze.
W sumie, jakbym się tak uparła, to mogłabym i tam
czytać, ale nie czytałam- ani wtedy kiedy list leżał na
biurku czy też na radio..., a to co po chwili zrobił
ks. Biskup..., to gdybym się nie powstrzymała, to już
nie uśmiechałabym się..., ale śmiała się "na cały głos...".

M.
A co takiego zrobił ks. biskup???

E.
Pytasz, co zrobił??? List od ks. Proboszcza był napisany
na jednej stronie; druga strona była 'czysta', nie zapisana.
I nagle ks. Biskup przełożył tę kartkę. Ta strona
zapisana dotykała radia a na górze była 'biała' strona.
I w tym momencie, gdy przekładał tę kartkę- też sobie
coś pomyślał- "No to ciekawi mnie, jak teraz Pani będzie
czytać..., jak nic nie widać...". Uśmiechnął się do siebie....

..., a ja i tak mówiłam to, co tam było napisane...

M.
I co było dalej, bo chyba to nie koniec Waszej rozmowy?

E.
To prawda..., ale już w następnym "poście".
Dobranoc:-)

M.
Będę czekał;-):-). Dobranoc:-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz