środa, 24 lutego 2016

Rozmowa..., c. d.




20. 02. 2016

M.
O!, już jesteś;-). Cieszę się:-)

E.
I ja również witam Cię serdecznie:-)

M.
I co było dalej...? Opowiadaj, proszę;-):-)

E.
Ks. Biskup zapytał mnie- "skąd Pani to wie? Czy Ksiądz
Pani powiedział?" Ja dawno ks. Proboszcza już nie
widziałam..., powiedziałam. "Pani mnie nie zrozumiała.
Zapytam jeszcze raz- czy ks. Proboszcz powiedział
Pani, co napisał do mnie w liście?" Dobrze zrozumiałam.
Mówiłam ks. Biskupowi, że ja już dawno ks. Proboszcza
nie widziałam, to w jaki sposób ks. Proboszcz mógł
mi powiedzieć...? "Mógł zadzwonić...". Nie dzwonił
i nie rozmawiał ze mną. Nie wytrzymał i zapytał
- "To skąd Pani to wszystko wie...?" Mówiłam, że jakąś
'część'- to z "kazań", a reszta...? Nie wiem. Miałam
już dość tych pytań i rozmowy, która tak naprawdę
prowadziła "donikąd".

M.
Powiedziałaś o swoich odczuciach ks. biskupowi...?

E.
Tak. Tak właśnie zrobiłam. Minęło pół godziny, a ja już
miałam dość. Wstałam. Ks. Biskup był zdziwiony 
i zaskoczony. Popatrzył na mnie, co ja robię..., i nagle
powiedziałam- zakończmy tę rozmowę- rozmowę,
która nie ma sensu i do niczego dobrego nie prowadzi... .
Chciałam jeszcze podziękować za to spotkanie..., ale
ale ks. Biskup przerwał i powiedział:
"Proszę siadać! Nie skończyliśmy jeszcze tej rozmowy!"

M.
I co zrobiłaś...???

E.
Chciałam ponowić próbę wyjścia, ale ks. Biskup jeszcze
raz powiedział te same słowa, ale tym razem nieco już
spokojniej... . Usiadłam. Zrobiło mi się gorąco. Zapytałam
- czy mogę zdjąć płaszcz. Pozwolił. Cała nasza rozmowa 
trwała ok. półtora godziny.

M.
Powiedz mi jeszcze- czy w końcu przyjechał na to
spotkanie (były) ks. Proboszcz? Czy była "konfrontacja"?

E.
Nie było żadnej "konfrontacji"..., bo ks. Proboszcz
nie przyjechał na to spotkanie. Wtedy pomyślałam sobie,
że ks. Proboszcz tylko wychwala się i zastrasza ludzi.
Pomyślałam, że 'stchórzył'. Może i tak było..., ale od roku, 
może nieco dłużej- inne myśli przyszły mi do głowy..., 
ale o nich innym razem..., wrócimy do tego "postu", 
a teraz piszę już dobranoc:-)

M.
Dobranoc Ewo:-))

21.02. 2016

M.
O jakich innych myślach pomyślałaś...?

E.
Zapewne pamiętasz, że napisałam, że rozglądałam się,
kiedy to ks. Proboszcz wejdzie do tego gabinetu...

M.
Tak, pamiętam..., ale nie przyjechał:-(

E.
Siedząc tam czułam tak bliską obecność ks. Proboszcza...,
napiszę wprost- czułam, że jest w tym samym budynku...,
i siedzi w jakimś pokoju- niedaleko nas.
Od czasu do czasu ks. Biskup dzwonił do księdza
Proboszcza. Rozmowy były przy mnie. Nie słyszałam,
co mówił ks. Proboszcz..., ale słyszałam to inaczej.
Nie pytaj- jak?, bo to jest trudne do wytłumaczenia:-(,
ale to, co słyszałam- tak, jak każdy inny człowiek
- to było wielkie 'wydzieranie' się do ks. Biskupa...,
a że było Mu wstyd, to odsuwał się, abym tego' darcia'
nie słyszała. Ks. Proboszcz czuł się tak, jakby poczuł
w sobie "przemianę"- <<vice versa>>..., jakby nastąpiła
"zamiana ról". Ks. Proboszcz, jako ks. Biskup, a ks. Biskup 
był ks. Proboszczem. Smutne to:-((.
Nieoficjalnie mówiono, że wielu księży bało się
naszego (byłego) ks. Proboszcza..., i nie tylko...

M.
I co było jeszcze...?

E.
O wielu sprawach rozmawialiśmy, ale wszystkiego nie
da się tak opisać- zresztą nie chcę pisać o wszystkim..., 
ale jeszcze o czymś napiszę..., ale już jutro...

M.
Ok;-):-). Dobranoc;-)

E.
Dobranoc:-)

P.s.

M.
Ewo, a te inne myśli...?

E.
O tym też niebawem...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz