środa, 24 lutego 2016

Rozmowa - zakończenie



22. 02. 2016

E.
Zanim odpowiem na Twoje pytanie..., to powiem Ci
jeszcze coś. Nie wiem, czy o tym napisał ks. Proboszcz,
ale na pewno powiedział ks. Biskupowi, aby przede
mną "miał się na baczności"...

M.
Co to Ewo znaczy?

E.
Mówiąc o tym, że wróżę z kart, prosił ks. Biskupa,
aby na mnie uważał..., "bo jak przyjedzie wróżka (nie
zdziwiłabym się, gdyby użył gorszego określenia)
z Jego parafii, to jeszcze go oczaruje lub gorzej- zaczaruje.
Niech na siebie uważa". Dlatego już ks. Biskup tak
patrzył na mnie- nie tylko w samochodzie, ale też wtedy, 
kiedy wszedł do budynku Kurii - zdziwiony i zaskoczony, 
że jakoś ta "wróżka" inaczej wygląda- nie nosi talizmanów, 
amuletów, nawet wtedy nie miałam żadnego pierścionka.

M.
Zaskakujące, co mówisz. 

E.
A teraz- c.d. naszej rozmowy. Ks. Biskup przytoczył
pewne moje zdanie..., odpowiedziałam, ale coś mnie
zaskoczyło... . Chciałam zapytać, że coś mi nie pasuje,
ale ks. Bp przeszedł szybciutko do innej kwestii.
Mimo tego przerwałam i powiedziałam- chwileczkę,
wróćmy do poprzedniego mojego zdania. Coś w nim
ks. Biskup przekręcił. Powiedziałam, że ja tak nie napisałam, 
jak ks. Bp powiedział. "Jak to?"- zapytał. "To proszę
powiedzieć, jak ja powiedziałem." Powiedziałam całe
zdanie. "No, tak. A Pani jak napisała? Czyż nie tak,
jak powiedziałem?" Nie- odpowiedziałam. "Zaraz zajrzę
do Pani listu, bo pewne sprawy mam podkreślone".
Znalazł. Proszę powiedzieć swoje zdanie- te, które Pani
napisała do mnie." Powiedziałam te zdanie oraz to,
że jest różnica między tym, co napisałam, a tym, co
zacytował ks. Biskup.

M.
Ewo..., ale ten list był "dość obszerny". Nauczyłaś się
go "na pamięć"???

E.
Nie uczyłam się go "na pamięć". Po prostu zapamiętałam,
bo sama go pisałam. I w końcu zbliżył się moment
zakończenia tej trudnej rozmowy, tej walki o to, aby mój
Syn przyjął Sakramenty Święte.

M.
I co, ks. biskup nie wyraził zgody???

E.
Nie powiedział "NIE", nie powiedział "TAK".

M.
..., ale coś jeszcze powiedział..., prawda?

E.
Powiedział, żeby umówić się jeszcze raz na spotkanie
z ks. Proboszczem. Powiedziałam, że nie pójdę. Prosił,
nalegał, a ja- nadal mówiłam to samo..., że nie pójdę...,
że znowu się będzie na mnie wydzierał i nagle...

M.
Co takiego się stało? Powiedz, proszę.

E.
Nie wytrzymałam. Rozpłakałam się. Broniłam się,
jak tylko mogłam, aby nie iść na to spotkanie z 
ks. Proboszczem. I nagle ks. Biskup również nie wytrzymał 
i po raz kolejny zadzwonił do ks. Proboszcza, mimo tego, że we wcześniejszej rozmowie telefonicznej pożegnał się już z ks. Proboszczem. Prosił Go, aby przeprowadził ze mną taką 
rozmowę, by przyjął mnie godnie... . 
Czy te łzy aż tak wpłynęły na ks. Biskupa???

M.
Pewnie tak. Ks. Biskup uczył się "rodzajów łez", więc 
szybko rozpoznał z jakiego źródła one wypływają...,
ale tak sobie myślę- czy tylko Twoje łzy tak wpłynęły
na ks. biskupa. Może coś jeszcze...???

E.
O czym Ty mówisz...?

M.
..., a o tym, czego Ty nie wiedziałaś, że masz, o tym, co
zobaczyłaś za kilka lat, a ks. biskup mógł już zobaczyć
tamtego dnia. Sama przed chwilą napisałaś, "że ks. biskup
zwrócił się z prośbą do ks. proboszcza, aby ten przyjął
Cię GODNIE". A te myśli, odnośnie "konfrontacji"?

E.
Jestem pewna, że ks. Proboszcz tam był. Ks. Biskup
znał dobrze ks. Proboszcza i wiedział, że potrafi być
"agresywny", a po krótkiej rozmowie ze mną zorientował się,
że jestem kobietą, "która nie da sobie w kaszę nadmuchać",
dlatego nie zapraszał księdza na spotkanie,
zapobiegając przy tym, aby nie doszło do "rękoczynów".

M.
A gdyby Cię tak ks. proboszcz uderzył, to co byś zrobiła?

E.
Byłam silna, nadal jestem. Pytasz, co zrobiłabym,
gdyby mnie uderzył? Wstawiłabym Go w ścianę.

I na koniec- takie moje wnioski... . Wielu księży, a niektórzy 
księża (może nawet wielu tuż po "wyświęceniu"
- zapewne nie wszyscy) szybciutko zapominają to - czego 
nauczyli się w "Seminarium Duchownym"...,
zapominają, że są KSIĘŻMI- kolejnymi wybranymi
APOSTOŁAMI..., Apostołami- PANA JEZUSA.
Zapominają, jak mają traktować ludzi. jak mają Im
przekazać:
WIARĘ.
NADZIEJĘ.
MIŁOŚĆ.

Kiedyś przeczytałam słowa pewnej Pani:

"Jak księża (niektórzy) mogą przekazać <<WIARĘ>>,
jak jej sami nie mają".

Może przyszedł już czas, aby Im pomóc, nauczyć, pokazać,
wspomnieć i przekazać to-na czym polega:
WIARA, NADZIEJA, MIŁOŚĆ, a jak niektórzy z Nich 
zapomnieli czego nauczyli w "Seminarium Duchownym",
to niech sobie przypomną..., o ile zechcą.
Może już na to przyszedł  czas...

P.S.
Wnioski nasunęły mi się z tego, co powiedział
ks. Biskup do ks. Proboszcza.


M.
Ewo- wiem, że ks. biskup dał Ci numer telefonu
'komórkowego'? Dzwoniłaś kiedykolwiek do ks. biskupa.?

E.
Nie dzwoniłam. Uznałam, że to nie ma sensu. I tak
moja droga "prowadziła od Ajfasza do Kajfasza"
(bez porównań do jakiejkolwiek Osoby).

Dobranoc:-).

M.
Dziękuję, że o tym napisałaś- choć wiem, ile to Cię
kosztowało. Bolesne wspomnienia, płacz i łzy:-(.
Dobranoc Ewo:-). 

P.s.
To prawda. Pokazałaś w swoich "Blogach" ile cierpienia
i bólu zadali Ci księża, a to jeszcze nie wszystko..., 
nie o wszystkim jeszcze napisałaś.

23. 02. 2016

E.
P.S.
I jeszcze coś. Mówiąc ks. Biskupowi o kartach- wspomniał,
że "wie o tym, że i moja mama wróży". Zapytał "czy to
prawda?" Powiedziałam, że- nie. Znaczenia kart 
dowiedziałam się od babci i  to Ona wróżyła, a nie mama.

M.
Powiedz mi..., czy dostało się Tobie za te wróżenie
od księdza biskupa? 

E.
Nie krzyczał na mnie. W ogóle na ten temat nie odzywał się...,
ale ja- tak. Miałam wiedzę, że wróżenie z kart, to droga
w stronę "zła", ale nie aż taką, jak miał min. ks. Proboszcz.
Zapytałam ks. Biskupa- skoro ks. Proboszcz miał tak
wielką wiedzę na temat <<wróżenia z kart>> i jakie
to "zło" wyrządza, to proszę mi powiedzieć, czemu
nie zaprosił mnie na plebanię lub nie przyszedł do mnie 
do domu, aby ze mną porozmawiać na ten temat, 
wytłumaczyć...? Tylko tyle. Nie oczekiwałam podawania
nazwisk- tych osób, które mnie 'wydały', które z taką
informacją poszły do ks. Proboszcza, aby Mu o tym
powiedzieć, że wróżę z kart. Ja te nazwiska znam,
mimo tego, że ani ks. Proboszcz, ani ks. Biskup
nie ujawnili mi ich. Przed wyjściem, ks. Biskup podał
mi dłoń, a w prezencie otrzymałam od Niego książkę
- Jego autorstwa.

M.
I co na to ks. biskup?

E.
Słuchał, ale nic nie mówił na ten temat.
..., ale teraz już wiem, że i to wróżenie było w jakiś
sposób potrzebne w moim życiu, ale jak na razie nie
będę tego tłumaczyć...

M. 
Czyli "pomsta" wypowiedziana przez ks. Proboszcza
"została wysłuchana... przez Boga..." (chyba)...

E.
Pewnie tak, ale w dwie strony. 
Może i o tym kiedyś napiszę:-)
A na zakończenie tego "postu" napiszę cytat:


"Zaprawdę, powiadam wam: 

Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych 

braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili".

                                 Pan Jezus

M.
Dziękuję Tobie Ewo:-)). I wiemy, jak się to zakończyło...
Cytat ten mówi sam za siebie.

24. 02. 2016


P.S.
E.

Nie wiem, czy na pewno, ale wydaje mi się, że Pan Jezus
skierował te słowa do swoich Apostołów, a później
Ich następców- do Księży. Ale tak przyjrzeć się im 
"po ludzku" - można wywnioskować, że te słowa
są skierowane do każdego z nas.

27. 02. 2014

E.
P. S.
I jeszcze coś ważnego.

M.
I chyba wiem, o co chodzi. Myślałem, że zapomniałaś:-(

E.
Nie zapomniałam :-).  Zapytałam ks. Biskupa
Czy dzieci odpowiadają za grzechy i winy rodziców?
Odpowiedział mi- "Tak, odpowiadają". Nie zgadzałam się
z tym, co Powiedział, ale nie miałam argumentów,
aby się bronić, aby się przeciwstawić... . Nie pamiętam
czy Ks. biskup podał mi jakiś argument, ale na pewno
przytoczyłby jakiś cytat z Biblii, co potwierdziłoby
słowa Ks. Biskupa. Czekałam dość długo, bo nie miałam
internetu. Dwa lata temu znalazłam odpowiedź.
'Część' przytoczę i podam stronę. Nie wiem czy ta strona
istnieje..., jutro sprawdzę..., a może na razie bez strony.


Pytanie: 
Czy dzieci są karane za grzechy rodziców?

Odpowiedź: 
"Dzieci nie są karane za grzechy popełnione przez ich rodziców;
ani tez rodzice nie są karani za grzechy swoich dzieci. 
Każdy z nas ponosi odpowiedzialność za własne grzechy. 
Księga Ezechiela 18.20 mówi nam, 
<<Człowiek, który grzeszy, umrze. Syn nie poniesie kary 
za winę ojca ani ojciec nie poniesie kary za winę syna. Sprawiedliwość będzie zaliczona sprawiedliwemu, 
a bezbożność spadnie na bezbożnego.>> 
Werset ten w wyraźny sposób pokazuje, że kara za grzechy 
spada jedynie na osobę, która je popełniła.

Jest pewien werset, który sprawił że niektórzy wierzą iż Biblia 

naucza o ponadpokoleniowej karze za grzech, lecz taka 

interpretacja jest niepoprawna. Werset ten pochodzi z 2 Księgi 

Mojżeszowej 20.5 i dotyczy bałwochwalstwa, 

„Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył, 

gdyż Ja, Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, 

który karze winę ojców na synach do trzeciego

i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą."

M.

Serdeczne dzięki:-)


28. 02. 2016

E.
A teraz podaję stronę:

http://www.gotquestions.org/Polski/Grzech-rodzicow.html#ixzz34sag1Wbv

M.
Jeszcze raz bardzo dziękuję Ci:-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz